Obudziłam się jak zwykle wcześniej niż reszta. Zawsze tak wstawałam,
było to przyzwyczajenie. Moja rodzina mnie porzuciła, musiałam wstawać
wcześnie, aby coś upolować i obronić się przed niechcianymi gośćmi.
W mojej głowie panował harmider. Myślałam o wszystkim. O wojnie,
rodzinie, watasze, Naili, Blacku. Nie byłam pewna dlaczego, ale czułam,
że Black się zmienił, czemu nie mam pojęcia.
- Shila? Czemu tak wcześnie wstałaś? - nie wiedziałam kiedy podeszła do mnie Naili
- Przyzwyczajenie, chciałam coś upolować. A ty czemu tak wcześnie?
- Jakoś tak wyszło. - uśmiechnęła się
- Z rana najlepiej się poluje. Pójdę po jakąś sarnę.
Poszłam spokojnym tempem w stronę Mrocznego lasu. Miałam wielką
nadzieję, że Naili nie zauważyła mojego smutku. Sama nie wiedziałam co
się dzieje. Nocami płakałam, w dnie byłam cały czas smutna i agresywna.
Nie miałam pojęcia dlaczego. Musiałam z kimś porozmawiać, ale nie miałam
z kim. Postanowiłam pójść do Heter...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz