Znowu na terenie Watahy Wiosny, zaczęłam traktować te tereny jak własny dom.
Przechadzałam się rozmyślając głównie o… Bejalu.
To dziwne? Wydaje mi się, że tak. Bejal był niezależny i to mi się w nim podobało.
Nie był jak inni, zawsze dopinał swego. Czasem zdawało się, że mimo iż władał ogniem, jego uczucia były z lodu.
Myślę, że właśnie dlatego o nim myślałam.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Perrie.
- Witaj Aoime! – krzyknęła podekscytowana wilczyca.
- Perrie, co cię do mnie sprowadza? – zrobiłam pytający wyraz twarzy.
- Hi, hi spacerowałam sobie lasem i Cię spotkałam, możesz dać mi radę ?
Uśmiechnęłam się i zaczęłam słuchać mej przyjaciółki.
Bardzo lubiłam Perrie. Souvenir także, ale zaczęłyśmy się od siebie oddalać.
Poradziłam jej w sprawie Deep’a.
Byłam szczęśliwa, że ona kogoś znalazła.
Teraz pozostawałam ja.
Przez wieki żyłam samotnie, radząc sobie doskonale. Nie byłam kochliwa, raczej preferowałam tryb samotnika. Nie było we mnie zbyt dużo litości… Oprócz mego stada i stada wiosny, gardzę innymi.
Może to, że jestem drapieżnikiem tak na mnie wpłynęło?
Nie mam pojęcia, wiem, że lód kryjący me serce taje je na myśl o Bejalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz