niedziela, 6 stycznia 2013

(Wataha Mroku) od Rose


   Obudziłam się dość wcześnie, kiedy wszystkie wilki: iluzji, wody i ziemi, spały. Wstałam po cichutku, żeby nikogo nie obudzić, i poszłam się przejść. Dręczyło mnie uczucie, że coś się dziś stanie... Nie wiem czy coś przyjemnego czy dobrego, ale na pewno coś. No i jeszcze ten ból głowy, a przecież nie boli mnie z byle powodu. Zawsze, kiedy miałam mieć wizje, muszę się źle czuć. Jedni wizjonerzy przechodzą wizję łagodnie, bez bólu... A ja wręcz przeciwnie. I lepiej, żeby nikt mnie nie widział, gdy będę ją przechodziła. Wyglądam wtedy dość przerażająco. Z relacji mojego brata wiem, że nie mam wtedy źrenic ani tęczówek, po prostu całe białe gałki. A po skończeniu wizji mam całe czerwone tęczówki. Dlatego tak nienawidzę wizji...
Szłam sobie powoli, spokojnie, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. O nie... Błagam tylko nie teraz... I na wprost mnie wybiegła wilczyca z watahy Zimy.
    -Hej.- przywitała się.- Co tak wcześnie wstałaś?
Muszę przyznać się, że nie znałam jej. W ogóle raczej nie rozmawiałam z wilkami z watahy Jesieni i Zimy. Ona może zna mnie z widzenia..
    -Hej...- powiedziałam ostrożnie.- Nie mogłam spać.
    I znów poczułam piekący ból głowy, skuliłam się z bólu. Wilczyca szybko do mnie podbiegła i przestraszona zaczęła pytać, co mi jest. Niestety nie zdążyłam jej odpowiedzieć, już miałam wizję.
Hm.... Naszyjnik? Tak, złoty z niebieskim diamentem naszyjnik. Nie, nie sam naszyjnik. Ma go jakaś wilczyca... Czarna. Atakuje ją cała zgraja innych, jest bezbronna. Odbierają jej naszyjnik, który bez skutecznie starała się im odebrać. I na tym koniec. Kiedy otworzyłam oczy, szybko oddychałam, piekły mnie oczy, ale głowa już nie. Wilczyca stała przy mnie, przerażona.
    -Masz czerwone oczy!- wykrzyknęła.
Zakaszlałam.
    -Tak... Słuchaj, nic się nie stało. Ja tak przechodzę wizje. Nie powinno Cię tu wtedy być...
    -Powinien Cię obejrzeć medyk.
    -Nie. Ja tak mam już od zawsze i radzę sobie z tym.- zaprotestowałam.
   -Nie gadaj, tylko chodź.- wstałam, bo stwierdziłam, że i tak jej nie przekonam.- A tak w ogóle to jestem Avalon.
   -Ja Rosalie.- wysapałam.
    Dalej szłyśmy bez słowa. Ona nadal była przerażona moim wyglądem, a raczej moich oczu.
Kiedy dotarłyśmy, wilki już wstały i najwyraźniej zastanawiali się, gdzie jesteśmy. Gdy spojrzeli na mnie, osłupieli. Tak samo byli przerażeni, jak Avalon. Medyczka z watahy Zimy podbiegła do nas.
    -Rose! Co Ci się stało? Chodź musimy coś z ty m zrobić.
    -Neya, ja tak przechodzę wizje. Ja sobie poradzę. Do jutra mi zejdzie.
    -Nie ma mowy. Chodź.
    Zaprowadziła mnie do jaskini i kazała mi się położyć. Później położyła mi jakiś okład na oczy i miałam tak leżeć przez 15 minut. Kiedy mi go zdjęła, od razu stanęła przy mnie Naili.
    -Już dobrze?- spytała.
    -Tak..- odparłam.
    -Jaka to była wizja?
    -W sumie trochę niezrozumiała... Nie wiem do końca o co w niej chodzi. Ukazała mi się czarna wilczyca z pięknym naszyjnikiem. Musiał być ważny, bo jakieś wilki ją zaatakowały i zabrały naszyjnik. I na tym się skończyło.- ziewnęłam, bo byłam trochę wykończona.
    -Jak wyglądał ten naszyjnik?
    -Złoty, z niebieskim diamentem.- odpowiedziałam sennie.
Alfa kiwnęła głową i kazała mi odpocząć. Tym razem bez sprzeczki, poszłam spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz