Obudziłam
się dość wcześnie, kiedy wszystkie wilki: iluzji, wody i ziemi, spały.
Wstałam po cichutku, żeby nikogo nie obudzić, i poszłam się przejść.
Dręczyło mnie uczucie, że coś się dziś stanie... Nie wiem czy coś
przyjemnego czy dobrego, ale na pewno coś. No i jeszcze ten ból głowy, a
przecież nie boli mnie z byle powodu. Zawsze, kiedy miałam mieć wizje,
muszę się źle czuć. Jedni wizjonerzy przechodzą wizję łagodnie, bez
bólu... A ja wręcz przeciwnie. I lepiej, żeby nikt mnie nie widział, gdy
będę ją przechodziła. Wyglądam wtedy dość przerażająco. Z relacji
mojego brata wiem, że nie mam wtedy źrenic ani tęczówek, po prostu całe
białe gałki. A po skończeniu wizji mam całe czerwone tęczówki. Dlatego
tak nienawidzę wizji...
Szłam sobie powoli, spokojnie, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. O nie... Błagam tylko nie teraz... I na wprost mnie wybiegła wilczyca z watahy Zimy.
-Hej.- przywitała się.- Co tak wcześnie wstałaś?
Muszę przyznać się, że nie znałam jej. W ogóle raczej nie rozmawiałam z wilkami z watahy Jesieni i Zimy. Ona może zna mnie z widzenia..
-Hej...- powiedziałam ostrożnie.- Nie mogłam spać.
I znów poczułam piekący ból głowy, skuliłam się z bólu. Wilczyca szybko do mnie podbiegła i przestraszona zaczęła pytać, co mi jest. Niestety nie zdążyłam jej odpowiedzieć, już miałam wizję.
Hm.... Naszyjnik? Tak, złoty z niebieskim diamentem naszyjnik. Nie, nie sam naszyjnik. Ma go jakaś wilczyca... Czarna. Atakuje ją cała zgraja innych, jest bezbronna. Odbierają jej naszyjnik, który bez skutecznie starała się im odebrać. I na tym koniec. Kiedy otworzyłam oczy, szybko oddychałam, piekły mnie oczy, ale głowa już nie. Wilczyca stała przy mnie, przerażona.
-Masz czerwone oczy!- wykrzyknęła.
Zakaszlałam.
-Tak... Słuchaj, nic się nie stało. Ja tak przechodzę wizje. Nie powinno Cię tu wtedy być...
-Powinien Cię obejrzeć medyk.
-Nie. Ja tak mam już od zawsze i radzę sobie z tym.- zaprotestowałam.
-Nie gadaj, tylko chodź.- wstałam, bo stwierdziłam, że i tak jej nie przekonam.- A tak w ogóle to jestem Avalon.
-Ja Rosalie.- wysapałam.
Dalej szłyśmy bez słowa. Ona nadal była przerażona moim wyglądem, a raczej moich oczu.
Kiedy dotarłyśmy, wilki już wstały i najwyraźniej zastanawiali się, gdzie jesteśmy. Gdy spojrzeli na mnie, osłupieli. Tak samo byli przerażeni, jak Avalon. Medyczka z watahy Zimy podbiegła do nas.
-Rose! Co Ci się stało? Chodź musimy coś z ty m zrobić.
-Neya, ja tak przechodzę wizje. Ja sobie poradzę. Do jutra mi zejdzie.
-Nie ma mowy. Chodź.
Zaprowadziła mnie do jaskini i kazała mi się położyć. Później położyła mi jakiś okład na oczy i miałam tak leżeć przez 15 minut. Kiedy mi go zdjęła, od razu stanęła przy mnie Naili.
-Już dobrze?- spytała.
-Tak..- odparłam.
-Jaka to była wizja?
-W sumie trochę niezrozumiała... Nie wiem do końca o co w niej chodzi. Ukazała mi się czarna wilczyca z pięknym naszyjnikiem. Musiał być ważny, bo jakieś wilki ją zaatakowały i zabrały naszyjnik. I na tym się skończyło.- ziewnęłam, bo byłam trochę wykończona.
-Jak wyglądał ten naszyjnik?
-Złoty, z niebieskim diamentem.- odpowiedziałam sennie.
Alfa kiwnęła głową i kazała mi odpocząć. Tym razem bez sprzeczki, poszłam spać.
Szłam sobie powoli, spokojnie, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. O nie... Błagam tylko nie teraz... I na wprost mnie wybiegła wilczyca z watahy Zimy.
-Hej.- przywitała się.- Co tak wcześnie wstałaś?
Muszę przyznać się, że nie znałam jej. W ogóle raczej nie rozmawiałam z wilkami z watahy Jesieni i Zimy. Ona może zna mnie z widzenia..
-Hej...- powiedziałam ostrożnie.- Nie mogłam spać.
I znów poczułam piekący ból głowy, skuliłam się z bólu. Wilczyca szybko do mnie podbiegła i przestraszona zaczęła pytać, co mi jest. Niestety nie zdążyłam jej odpowiedzieć, już miałam wizję.
Hm.... Naszyjnik? Tak, złoty z niebieskim diamentem naszyjnik. Nie, nie sam naszyjnik. Ma go jakaś wilczyca... Czarna. Atakuje ją cała zgraja innych, jest bezbronna. Odbierają jej naszyjnik, który bez skutecznie starała się im odebrać. I na tym koniec. Kiedy otworzyłam oczy, szybko oddychałam, piekły mnie oczy, ale głowa już nie. Wilczyca stała przy mnie, przerażona.
-Masz czerwone oczy!- wykrzyknęła.
Zakaszlałam.
-Tak... Słuchaj, nic się nie stało. Ja tak przechodzę wizje. Nie powinno Cię tu wtedy być...
-Powinien Cię obejrzeć medyk.
-Nie. Ja tak mam już od zawsze i radzę sobie z tym.- zaprotestowałam.
-Nie gadaj, tylko chodź.- wstałam, bo stwierdziłam, że i tak jej nie przekonam.- A tak w ogóle to jestem Avalon.
-Ja Rosalie.- wysapałam.
Dalej szłyśmy bez słowa. Ona nadal była przerażona moim wyglądem, a raczej moich oczu.
Kiedy dotarłyśmy, wilki już wstały i najwyraźniej zastanawiali się, gdzie jesteśmy. Gdy spojrzeli na mnie, osłupieli. Tak samo byli przerażeni, jak Avalon. Medyczka z watahy Zimy podbiegła do nas.
-Rose! Co Ci się stało? Chodź musimy coś z ty m zrobić.
-Neya, ja tak przechodzę wizje. Ja sobie poradzę. Do jutra mi zejdzie.
-Nie ma mowy. Chodź.
Zaprowadziła mnie do jaskini i kazała mi się położyć. Później położyła mi jakiś okład na oczy i miałam tak leżeć przez 15 minut. Kiedy mi go zdjęła, od razu stanęła przy mnie Naili.
-Już dobrze?- spytała.
-Tak..- odparłam.
-Jaka to była wizja?
-W sumie trochę niezrozumiała... Nie wiem do końca o co w niej chodzi. Ukazała mi się czarna wilczyca z pięknym naszyjnikiem. Musiał być ważny, bo jakieś wilki ją zaatakowały i zabrały naszyjnik. I na tym się skończyło.- ziewnęłam, bo byłam trochę wykończona.
-Jak wyglądał ten naszyjnik?
-Złoty, z niebieskim diamentem.- odpowiedziałam sennie.
Alfa kiwnęła głową i kazała mi odpocząć. Tym razem bez sprzeczki, poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz