Dla mnie dni już mijały naprawdę szybko, polowanie, pilnowanie terytorium, czy w ogóle inne sprawy, jak by trwały sekundy.Często z Avalon, Estrellą i Sierrą gadaliśmy o różnych rzeczach, ale dalej nic ciekawego.
Dzisiaj postanowiłam zaprowadzić Kimko i Lilianę na małą wycieczkę. Poszłam do Aniel zapytać się czy mogę to zrobić. Aniel oczywiście zgodziła się, sądziła, że to by dobry pomysł żeby je wziąć do Płaczącego Wybrzeża. Mówi, że tam jest spokojne i bezpieczne miejsce dla nich. Ale mi powiedziała, żeby ich nie spuszczać z oka, bo mogą pójść tam gdzie nie trzeba.
Więc poszłam, do tych dwóch małych wilczyc, i zapytałam się ich z uśmiechem:
-Chcecie iść na małą wycieczkę? One mi odpowiedziały prawie jednocześnie:
-Tak, a gdzie?!
-Zobaczycie same, jak pójdziecie ze mną tam, naprawdę chyba się wam spodoba.
Oczywiście, znając ciekawość jaką mają szczenięta, poszły za mną. Doszłyśmy do płaczącego wybrzeża w pół godziny, Kimko i Liliany tam się im spodobało. Bawiły się blisko brzegu, tam gdzie jest strasznie płytka woda. Bawiły się chyba przez dwie godziny, dalej się nie nudziły, ale za jakąś godzinę będzie ciemno więc zbliżyłam się do tych dwóch szczeniąt i powiedziałam im tak:
-Dobra dziewczyny, czas wracać do domu, za niedługo będzie ciemno i chyba Aniel się martwi o was.
-Co? Proszę jeszcze dziesięć minut, proszę! Poprosiła mnie, Kimko, ale naprawdę musiałam je zaprowadzić z powrotem do domu, więc odpowiedziałam jej spokojnie.
-Ale dziewczyny, nie możemy tu więcej zostać, za godzinę tu będzie ciemno, a żeby wrócić to potrzebujemy około pół godziny.
-To zostańmy na pół godzinki, proszę! Poprosiła mnie błagalnie Liliana.
-Nie, nie możemy przecież może się stać, zawsze coś nieprzewidzianego w drodze powrotna!
Ledwo co powiedziałam te słowa, a jeden duży ryk wrzasnął za mną. To był jeden duży niedźwiedź! Prawdo podobnie to był chyba grizzly, bo był okropnie agresywny i trzy razy większy ode mnie. Szybko powiedziałam z przerażeniem do dziewczyn:
-Szybko, ukryjcie się za skałami i to już! Ja się nim zajmę.
Dziewczyny ukryły się za pobliskimi skałami, ale ja co zrobię? Tutaj niedźwiedzie są naprawdę rzadkie i nie wolno ich tu zabijać. Zaczęłam biegać wokół niego tak, żeby mnie nie złapał, ale dalej nie wiedziałam co zrobić! Ale coś przyszło mi do głowy. Weszłam na wodę, niedźwiedź się tego nawet nie spodziewał tego i ryknął ponownie. W tym czasie uniosłam dużo wody i skierowałam je wokół jego nóg i zamroziłam ją tak, że nie mógł by ruszyć nogami ani złamać tego lodu. Ono odmroziłoby się za jakieś dwie godziny. Więc wzięłam dziewczyny i wróciłyśmy z powrotem do domu. Po drodze dziewczyny chichotały. Weście jak wróciłyśmy do jaskini, Aniel je wzięła i położyła spać. Następnie mnie zapytała, co się działo w ciągu tej wycieczki, ja niestety powiedziałam jej prawdę, Aniel się nie ucieszyła z tego, ale uradowała się że nikomu nic się nie stało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz