- Uciekajcie!!!! Zalewa nas woda!!!!- Ktoś krzyczał, a ja nie wiedziałem co się dzieje.
-Zaatakowali nas!!!- Krzyki nie ustawały. Już od dawna chodziły pogłoski że inna wataha ma nas zaatakować, ale nie traktowałem ich serio, zawsze tak mówili, ale jeszcze nigdy nas nie zaatakowali. Wyszedłem ze swojej jaskini. Wszędzie panował popłoch, woda zalewała nas powoli od drugiej strony doliny. Powoli zgarniała wszystko pola, łąki, jaskinie i inne wilki. Część z nich próbowała się ratować skacząc do wody i próbując dopłynąć do drugiego brzegu. Ale woda od razu zgarniała ich. Patrzyłem jak wszyscy giną osłupiały, aż nagle ktoś mnie pchnął:
- co tak stoisz?! Leć, uciekaj, bo zginiesz jak reszta! Tu już nie ma co ratować!- nie poruszyłem się ani o centymetr.
- Uciekaj! Już Cie tu nie ma!- ktoś wrzasnął mi do ucha. Nie oglądając się za siebie wzbiłem się w powietrze i już mnie nie było. Z łatwością przeleciałem na drugi brzeg. Kiedy woda się uspokoiła i upewniłem się, że odgłosy walki ustały wróciłem na wyspę. Nie było nikogo żywego. Wszędzie leżały trupy moich znajomych i przyjaciół. Cisza i pustka kontrastowały z tym co zawsze się tu działo. Nie było tu czego szukać. Zabrałem tylko pozostałości, amulety, które zostały, oraz dokumenty zawierające tajniki potęgi naszej watahy i ulotniłem się stamtąd. Od tej pory drogę pokonywałem wyłącznie biegnąc. Szukałem miejsca dla siebie. Spotkałem wilka, który też podróżował samotnie. Już miałem go ominąć gdy on się odezwał:
- Cześć. Jestem El Diablo. Widzę, że Ty też podróżujesz samotnie. Jak się nazywasz?
- White King. Szukam dla siebie jakiejś watahy. Jak na razie nic i nikogo nie spotkałem.
- Tutaj niedaleko jest wataha. Może tam pójdziemy- zaproponował
- Prowadź- zgodziłem się i ruszyłem za nim. Po chwili spotkaliśmy jakieś wilki El Diablo podbiegł do nich. Ja zostałem nieco z tyłu. Ale po chwili one odbiegły mówiąc:
- Wami się zajmiemy później, zaczekajcie tutaj- Ale ja nie zamierzałem czekać i ruszyłem dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz