Obudziłem się w środku nocy,
cały roztrzęsiony dzisiejszej nocy miałem coś w rodzaju mrocznej wizji. Wiedziałem,
że nie wróży to nic dobrego gdyż poprzednią wizje miałem gdy byłem
szczeniakiem. Moja rodzina wtedy jeszcze żyła, też właśnie miałem wizje ale gdy
się obudziłem w jaskini mojej rodziny wszędzie była krew. Bałem się w tej wizji
widziałem sylwetki innych wilków, ale twarzy nie dostrzegłem wokoło mnie
kłębiły się strach, ból i wściekłość. Aby zapomnieć o przeżyciach nocy
wyruszyłem w las aby szukać watahy mroku bałem się być sam, miałem szczęście bo
już po godzinie odnalazłem wilki na małej polance w środku lasu .Gdy wydostałem
się z zarośli nieco skołowany wolnym krokiem poruszałem się miedzy wilkami
.Ułożyłem się w cieniu drzew. Usłyszałem nagle. -Choć do nas co tak sam siedzisz! Ułożyłem się obok Saszy i Blacka. W środku okręgu siedziała Naili, która tłumaczyła coś innym wilkom, jednak nic nie słyszałem. Niedługo potem wilki ruszyły dalej ja jednak siedziałem zastanawiając się czy iść czy nie. -Mins idziesz?-spytała Naili. -Idę, idę. Szedłem z tyłu watahy rozmyślając co robić dalej .Jednak zdecydowałem ,że zostanę z watahą . Zaczęło zmierzchać jednak wilki szły dalej, domyśliłem się, że patrolują teren naszego terytorium. Wszystko na terenie watahy było jak w najlepszym porządku. Naili zaprowadziła grupę do jaskini, która najwyraźniej była jaskinią, w której często odpoczywała wataha. Upatrzyłem sobie miejsce przy ścianie i tam zasnąłem. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz