środa, 16 stycznia 2013

(Wataha Lata) od Perrie

Dzisiaj miałam spotkać się z Deepem na umówionym miejscu, nie wiedziałam co on knuje lecz i tak chciałam się z nim spotkać. Tęskniłam za nim i nie mogłam się doczekać aż zobaczę mojego ukochanego. Wędrowałam przez różne wzniesienia, depresje, niziny i wyżyny aż w końcu dotarłam na umowne miejsce, ale ku mojemu zdziwieniu Deepa tam nie było! Nie lubiłam gdy się spóźniał bo myślałam że coś mu się stało, nie dopuściłam do myśli wiadomości że mojemu kochanemu Deepowi mogło się coś stać! W oddali zauważyłam tylko cień wilka nie był to wilk z naszej watahy, nie posiadał skrzydeł. Byłam przerażona mógł to być wróg! W każdej chwili byłam gotowa zaatakować, nie wiedziałam co mogło się stać… Zaskoczyło mnie to że to stworzenie nie było wilkiem! Wyglądało trochę jak pies. Bałam się zapytać jak ma na imię czy skąd pochodzi. On wtrącił pierwszy :
-C-cześć Malfoy jestem. – Powiedział tajemniczy nieznajomy.
-Jestem Perrie. – Odpowiedziałam uśmiechając się.
-Śliczne imię, jesteś wilkiem? – Zapytał niepewnie.
-Jestem wilkiem i w każdej chwili mogę zaatakować, a ty kim jesteś nie widziałam cię w naszej dolinie.
-Jestem kojotem, trochę wilkiem trochę psem, żyję w dziczy – Powiedział i trochę zaspokoił moją niepewność.
-Ach, miło było cię poznać ale teraz wybacz idzie mój kolega Deep  – Po tych słowach odszedł.
Deep zbliżał się do mnie i trzymał coś pomiędzy skrzydłami, wyglądał bardzo tajemniczo. Po jakiejś chwili był przy mnie w pełnej okazałości :
-Perrie! Jak się cieszę że Cię widzę. – krzyknął po czym mnie przytulił, lubiłam gdy to robił.
-Deep, kochany gdzie byłeś tak długo ?
-Mam piękny prezent dla pięknej wilczycy – Uśmiechnął się mój jedyny.
-Nie przesadzaj – zarumieniłam się.
-Zawsze tak mówisz, ale teraz weź ten prezent. – powiedział.
-No dobrze, dziękuję. Ale martwiłam się o Ciebie. – Powiedziałam z radością.
Wręczył mi bukiet moich ulubionych kwiatów, wiedział o mnie wszystko ale ciekawe z kąd :
-Oh, dziękuję ci są piękne. – Podziękowałam.
-Dla ciebie nawet na koniec świata kochanie. – dalej mówił co to on by dla mnie zrobił.
Po jakimś czasie robiło się ciemno i trzeba było wracać na tereny naszej Watahy, kiedy dotarliśmy zauważyłam pięknego ptaka to chyba był Feniks :
-Verno jaki on piękny, jak ma na imię ? – spytałam zaciekawiona.
-Ma na imię Severus, sam przyleciał – powiedziała radośnie wilczyca widać było że jest zadowolona uśmiech nie znikał jej z pyska.

Później Verna zarządziła polowanie w grupach. Byłam z Aoime, i Souvenir, kiedy szłyśmy przez las...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz