Szedłem właśnie przez las poszukując jakiejś watahy kiedy moją uwagę zwrócił motyl na kwiatku.
,,Jaki ty jesteś śliczny,,-pomyślałem po czym doszedłem do jakiejś
jaskini.
Wyglądała na pustą,chciałem się lepiej przyjrzeć, więc podszedłem
bliżej i nagle z niej wyskoczył na mnie rozszalały Niark!
-Witaj przyjacielu, - Rzekł do mnie, po czym zrobił śmieszną minę. Niark odszedł trochę na bok.
-Cześć Niark
co tam u ciebie?-odpowiedziałem i zrobiłem moją słynną śmieszną minę, po której Niark nieomal pękł ze śmiechu i rzekł ze śmiechem:
-Ty zawsze
masz śmieszniejsze miny i rozbawiasz mnie do łez Kondro.
-Czekam
na naszą watahę. Idziemy na polowanie z Watahą Wiosny.-Wypowiedział się Niark.
"Naszą...czy on ma mnie też na myśli?!"-pomyślałem.
Ciągle nad tym dumałem aż w końcu Niark krzyknął.
-No wreszcie wyszli.- I z jaskini wyszło kilka wilków.
Gdy doszli, uradowany Niark krzyknął ponownie i wzleciał w powietrze robiąc
fikołka, po czym machał ogonem i skrzydłami ,że wiatr powstał.
-Co to za wilk?-Zapytała się Niarka piękna czarno-biała wilczyca, nieufnym głosem po czym zaczęła mnie okrążać dwa razy z ponurą miną. Kiedy przestała podszedł do mnie Niark i szepnął:
-To jest Verna, jest Samicą Alfa w naszej watasze, więc ładnie przywitaj się.
-Jestem Kondrakar. -Powiedziałem pewnie. -Poszukuję watahy,która by mnie do siebie przyjęła,moim jedynym
przyjacielem jest Niark, którego poznałem przy zabawie w
chmurach.-dodałem.
-Ja mam na imię Verna, ale to już wiesz. -Spojrzała na Niarka i się do niego uśmiechnęła.
Niestety wilczyca jeszcze długo nie miała do mnie zaufania, ale
Niark szybko ją przekonał ,że nie jestem taki zły.
Verna w końcu podjęła
decyzję i przyjęła mnie do swojej watahy, byłem szczęśliwy. Szliśmy przez las, aby znaleść pożywienie lecz było dosyć nudnawo więc zacząłem opowiadać o moim życiu przed
dotarciem do watahy. Najbardziej zainteresowani była chyba Verna i Niark, w połowie
opowiadania, przerwałem i zza pleców Verny wyszła piękna wilczyca która podbiegła do nas. Przybliżyła się do
mnie i powiedziała.
-Witaj mam na imię Geneza a ty?-uśmiechnęła się.
Mów mi po prostu Kondro...-odpowiedziałem
zadowolony że się do mnie odezwała gdyż się zakochałem od pierwszego jej
wejrzenia.
-Dobrze Kondro- odpowiedziała i swoim puchatym ogonem przejechała mi po nosie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz