Ostatnio wszystko zaczęło
mnie dołować. Byłem tak przybity, że nie potrafiłem upolować nawet
najprostszej zdobyczy. Bardzo tęsknię za domem, nie mam w zasadzie
przyjaciół, a Perrie... Jestem pogubiony, niczego nie mam poukładanego.
Od paru dni czułem się jak nowy w watasze. Jednak tak dalej być nie
może. Trzeba się zająć sobą i myśleć też o innych. Pomóc czasem Vernie,
odwiedzić czasem moją starą watahę i zadbać o Perrie. Dzisiaj
postanowiłem porozmawiać z Verną. Podszedłem do niej, jak leżała w rogu jaskini, i czemuś się przyglądała.
- Cześć Verna.
- O, cześć - powiedziała zaskoczona. Ptak któremu tak przyglądała się odleciał. - Co cię do mnie sprowadza?
- Ostatnio
zaczął mi się walić cały świat na głowie. Chciałem się spytać, czy jest
jakaś możliwość opuszczenia watahy na parę dni?
Widać że Verna nie za bardzo rozumiała o co chodzi.
- Żeby odpocząć.
-Odpocząć? Od watahy nie da się odpocząć. No ale dobrze. Pozwalam, ale tylko można polecieć na dwa dni, potem musisz wrócić.
- Czyli mogę...?
- Tak, możesz.
- Dzięki! - ucieszyłem się jak szczeniak i pobiegłem zrobić niespodziankę Perrie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz