sobota, 19 stycznia 2013

(Wataha Zimy) od Aniel

Ogarniał mnie spokój. Razem z Evanestencią wspominałyśmy nasze początki, pierwsze spotkanie i to wszystko co się do tej pory zdarzyło. Nie musiałyśmy rozmawiać. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami i rozumiałyśmy się bez słów. Siedziałyśmy więc w ciszy patrząc na poruszane wiatrem gałęzie wierzb. Nie trwało to jednak długo, po chwili usłyszałyśmy nadchodzące wilki.
  -Siemka dziewczyny, co robicie? -zapytał Daniel
  -A nic, myślimy...-odpowiedziałam, nagle skrępowana.
  -Nad czym?- zapytał Kross.
  -Aaa... Wspominamy ten dzień kiedy założyliśmy stado i jego początki...- Odpowiedziała wciąż zamyślona Beta.
Daniel zaśmiał się.
  - Jesteście śmieszne. Po co myśleć o przeszłości? Nie warto oglądać się za siebie.- Powiedział ignoranckim tonem w którym wyczułam smutek.
Spojrzałam na niego. Daniel był z nami od niedawna i niezbyt lubił towarzystwo. Gdy dołączył do nas uparł się, że chce być Łowcą i że w razie potrzeby może niezauważenie zlikwidować kogoś niepożądanego. Wszyscy patrzyli wtedy na niego wstrząśnięci i od tego czasu wszystkie samice starają się go unikać. O dziwo jednak każdy samiec w watasze go polubił, choć z początku też nie wyglądało to za ciekawie. Od tego czasu zauważyłam, że stado często podzielone jest na dwie grupy.
Mimo, iż miną rok odkąd wcieliłam plan założenia stada, wciąż ciężko jest mi rozgryźć jego członków, nie tylko samców. Jednak mimo wszystko widać, jak wszyscy jesteśmy do siebie przywiązani, a wojna tylko to wzmocniła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz