Odkąd El Diablo dołączył do watahy nic nie szło po mojej
myśli.Szliśmy do watahy wiosny na naradę . Była długa i jak zazwyczaj
narady nudna. Zaczęliśmy przeczesywać terytorium wilków ognia, niestety nasze starania spełzły na niczym. Po powrocie do jaskini nie miałem ochoty widzieć El Diabla
który w kółko przesiadywał obok Verny. A ona patrzyła na mnie z
ulitowaniem. Postanowiłem udać się do ostatnio odkrytej jaskini .
Wymknąłem się późnym wieczorem , upewniwszy się ,że wszyscy śpią. Kiedy
dotarłem go groty położyłem się przy wodospadzie i tak rozmyślałem.
Nie czułem się za dobrze , więc postanowiłem przenocować w odkrytej jamie.
Nad ranem obudził mnie krzyk postanowiłem to sprawdzić szedłem drogą
powrotną do naszej jaskini , lecz nagle coś mnie zaatakowało . Nagle
przypomniał mi się sen.
To było ostrzeżenie.
Jakiś wilk mnie zaatakował był silny ale
jakoś się mu opierałem. Lecz kiedy on na mnie skoczył i ugryzł mnie w tylną łapę .
Odwdzięczyłem się gryząc go w kark .
Napastnik uciekł, lecz nie miałem już sił,
ledwo co chodziłem. Jakoś przyczołgałem się do Jaskini Wschodzącego Słońca.
Verna siedziała przed jaskinią, i rozmyślała. Pewnie mnie usłyszała bo się rzuciła na mnie, i pytała się czy coś mi jest. Byłem zadowolony, że pierwszy raz od przyjęcia El Diabla zwróciła na mnie większą uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz