sobota, 5 stycznia 2013
(Wataha Lata) od Aoime
Odzyskałam panowanie nad własnym ciałem.
Kamień zapadł się pod ziemię, nigdzie go nie było…
Wracałyśmy, dziarsko maszerując w stronę jaskini. Zaczęło burczeć mi w brzuchu, Souvenir też. Nie zdążyłyśmy zjeść podarowanego nam jelenia. Wyszłyśmy z ciemnego lasu, przed nami była polana.
Na niej siedziała wilczyca, wydawało mi się, że nas nie widzi. Kto to jest?!
Zerknęłam na Souv, rozumiałyśmy się bez słów, zaczęłyśmy obchodzić wilczycę od dwóch stron, jak bezbronne jagnię. Skoczyłam na nią. Miałam zamiar wbić kły w kark… ale w tym momencie znikła. Po prostu znikła!
Moje łapy opadły, nie mając kogo przytrzymywać. Obejrzałam się dookoła. Souvenir nadal przy mnie była, wydawała się równie zaskoczona. Po drobnej szarpaninie, zostały małe ślady krwi. Zobaczyłam, że zmierzają prosto, do jaskini. Cóż, przynajmniej dotrę do domu.
- Souvenir, myślę, że możemy iść za śladami, idą w kierunku jaskini, najwyżej, gdy stracimy trop, dojdziemy do domu.
- Też tak myślę, zachowaj uwagę.
I poszłyśmy, trochę wolniej, by nie zgubić śladów. Długi czas prowadziły prosto, jednak nagle ślady skręcały.
- I co teraz? – spytałam pozbawiona nadziei.
- Myślę, że powinnyśmy skręcić, chcę się dowiedzieć, kto to był. Może to pomoże rozwiązać zagadkę.
- A więc zakręcamy. – odpowiedziałam.
Ślady prowadziły wprost nad malutki jeziorko. Ta sama wilczyca!
Była jak nowa, żadnych śladów walki, wyglądała nawet lepiej, niż gdy ją zobaczyłam.
Podeszłam bliżej.
- Jak… jak ty to zrobiłaś?!
- Jestem medyczką, potrafię uzdrawiać nie tylko innych. Uśmiechnęła się.
Zupełnie jakby nie obchodziło ją to, że przed chwilą chciałam ją zabić.
Dotknęła łapą moich ran. Zagoiły się w zaledwie kilka sekund.
- Dla-dlaczego to robisz? – wydusiłam zaskoczona.
- Mogło by się wdać zakażenie, byłoby ciężko. – Odparła, nadal uśmiechając się.
Okazała mi wielką dobroć. Musiałam się odwdzięczyć tym samym. Czułam, że to mój obowiązek.
- Dziękuję.
Nie byłam gotowa wydusić z siebie więcej. Na szczęście Souvenir zrobiła to za mnie.
- Słuchaj, błąkasz się tu sama? Zdumiały nas Twoje zdolności, a akurat nasza wataha szuka medyka… Może chciałabyś dołączyć?
- Mogłabym, o ile Twoja towarzyszka nie będzie chciała mnie już zabić. Puściła do nas oko.
- Słuchaj, przepraszam, myślałam, że jesteś… kimś innym.
Aoime, ogarnij się, zanim powiesz za dużo!
- Rozumiem. To co, gdzie wasza wataha się teraz znajduje? – zapytała uradowana wilczyca.
- W Jaskini Wschodzącego Słońca. Zaprowadzimy Cię tam. A tak właściwie, to jak Ci na imię? – tym razem Souv przejęła pałeczkę.
- Jestem Nostalgia. A Wy?
- Aoime.
Ukłoniłam się, przystając na jedną łapę. To samo zrobiła ma towarzyszka.
- Souvenir.
- A więc ruszajmy. – rzekła Nostalgia i posłała mi swój najpiękniejszy do tej pory uśmiech. Odwzajemniłam go i ruszyłam przed siebie.
Dojście do jaskini zajęło nam trochę czasu. Była głęboka, czarna noc, a dwie watahy spały w jednym pomieszczeniu. Cichutko podeszłam do Verny, ruszyłam ją łapą. Obudziła się i podążyła za mną, na zewnątrz. Souvenir wraz z Nostalgią czekały grzecznie obok jaskini. Verna nie była zachwycona, że obudziłam ją. Jednak zauważyła nieznajomą wilczycę i zapytała mnie szepcząc cichutko na ucho:
- Kto to jest?
- Nostalgia. Medyczka, która chciałaby dołączyć. Widzisz, podczas spaceru napotkałam się na nią.
Ma świetne zdolności! - dalej szeptałyśmy.
- Cóż. – powiedziała już na głos Verna. – Widzę, że chcesz dołączyć. Jesteś pewna tej decyzji? Nie będzie odwrotu.
- Tak. Będę wdzięczna, jeżeli mnie przyjmiecie.
- Jutro dokończymy tą rozmowę i wyjaśnimy Ci wszystko. Nasza jaskinia jest pełna, niżej znajduje się pusta, zejdźcie tam i połóżcie się spać. Do jutra. – Kiwnęła głową i zawróciła do jaskini.
- To dobry pomysł, padam z nóg. – Tym razem Souvenir zabrała głos.
I wszystkie trzy ruszyłyśmy w stronę jaskini, którą nam przydzielono.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz