Traktuję Aniel jak rodzoną siostrę. Rozumiemy się bez słów. Lubię myśleć o przeszłości, ale nie lubię wspominać tej dalszej przeszłości. Nie jest ona przyjemna. Jakoś nie mogę polubić Daniela. Mam wrażenie, że za każdym razem próbuje się popisać. Wkurzyły mnie jego słowa... już chciałam mu powiedzieć coś niemiłego, ale się powstrzymałam. Spojrzałam na Aniel i ona czuła to samo. Nie rozumiem samców. Gdyby oni przeżyli to co my, a my byśmy odpowiedzieli tak jak oni to, by się obrazili.
-Chłopaki sorry, ale idziemy się przejść- powiedziała Aniel.
-Same!- dodałam..
Gdy się oddaliłyśmy powiedziałam:
-Ty go słyszałaś?
-Słyszałam i to wyraźnie!
-Ale on ma tupet!
Wybuchłyśmy śmiechem.
-Wiesz co Evanestencia?
-Co?
-Chodźmy coś upolować i wracajmy.
-Ok
Lubie wracać do mojej watahy, bo wiem, że ktoś na mnie czeka i mam do kogo wracać. Teraz wiem, że nie zamieniłabym mojej watahy nawet na moją dawną rodzinę. Moje miejsce jest tu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz