środa, 2 stycznia 2013

(Wataha Lata) od Verna

       Czułam radość z wygranej, ale także smutek, bo kogoś straciliśmy -Belle. Nie znałam jej za dobrze, ale każda członkini Watahy Wiosny i oczywiście Lata jest dla mnie członkiem rodziny.
       Jak wracaliśmy z pola bitwy, że tak powiem. Mejsi powiedziała, że mamy wracać sami. Strasznie mnie to zmartwiło. Powiedziałam moim towarzyszom żeby szli dalej.
Pobiegłam do Mejsi, która leżała pod drzewem. I cicho łkała.
  - Oh, Mejsi co się stało?
I spojrzałam na jej łapę, która leżała bezwładna koło niej.
  -Och.. Szepnęłam. I ją przytuliłam.
  -Verno, strasznie mnie boli. Nie mogę nią ruszać.
  -Poczekaj, zabiorę Cię o medyka.
  -Ale przecież nasz medyk zginął, była nim Bella.
  -To polecimy do innej watahy. Mejsi to może troszkę boleć.
Wzięłam ją na grzbiet i poleciałam w stronę Liliowej Wyspy, widziałam jak oni tam szli.
       Wylądowałam koło drzew i powoli zbliżałam się do wilka zimy, który stał na warcie. Warkną na mnie.
  -Musze porozmawiać z Alfą Zimy.
  -A może ona nie chce?! -Warkną znowu
  -Nie warcz na mnie, tylko zaprowadź mnie do niej.
I posłałam wilkowi stalowe spojrzenie. Wilk się zgodził.
       Szłam między wilkami Zimy, Jesieni i Mroku. Które od czasu do czasu powarkiwały.
Stanęłam przed Aniel.
  - Cześć Aniel. Czy mogłabyś mi użyczyć medyka?
Pokazałam na ranną Mejsi, która leżała na moim grzbiecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz