No i już po wojnie. Nie byłam strasznie poraniona, bo nie byłam
przydzielona do walczenia. Było mi trochę szkoda, że przegraliśmy, ale
trzeba się z tym pogodzić.
Gdy tak rozmyślałam i patrzyłam się w swoje odbicie w rzece,
usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Szybko wstałam, ale po chwili
opanowałam się i podeszłam wolnym krokiem w kierunku dźwięku. Co to u
diabła jest?- myślałam. Stanęłam naprzeciw roślinki i wpatrywałam się w
nią. Nagle wyszedł z niej uśmiechnięty basior.
-Co jest mała? Nie poznajesz mnie?- spytał.
O nie.... Nie mówcie, że on tu przyszedł...
-Arnos! Przecież nie możesz wchodzić na tereny watahy, jeżeli do niej nie należysz.
-Dawno Cię nie widziałem. Poza tym jestem ostrożny. Nie zobaczą mnie.
Naprawdę martwiłam się o niego. Arnos to mój brat. Nie wiem czemu, ale
nie chce dołączyć do watahy, chociaż ma moc iluzji. Nawet mi o tym nie
powiedział. Cóż, mój brat jest szalony, energiczny. I dlatego nie chcę,
żeby w coś się wpakował. Chociaż jest ode mnie starszy, czasem zachowuje
się, jak szczenie, które ja muszę pilnować.
-Dlaczego nie chcesz dołączyć do watahy? Przecież...- nie dał mi dokończyć.
-Już się mnie pytałaś, a ja nie chcę powracać do tego tematu. Nie i koniec, kropka.
-Uparty jesteś...- posmutniałam.
Wilk podszedł do mnie i przytulił. Wtuliłam się w jego futro, ale po chwili wyczułam obecność wilka z Watahy Mroku.
-Uciekaj!- ponaglałam go.
Arnos posłuchał się i pobiegł szybko. Tak bardzo mi go brakowało przez
ten czas, a gdy nadchodzi chwila spotkania to trwa ono zaledwie trzy
minuty....
-Rose! Nie widziałaś tu może jakiegoś wilka?- spytała Snowy.
-Nie.- skłamałam.- Skoro już tu jesteś to może zapolujemy na coś?- odwróciłam temat.
Wilczyca nie ujrzała iluzji i uśmiechnęła się.
-Jasne.
Nastała już noc. Razem z wilczycą spędziłam miłe popołudnie i zapomniałam o wizycie mojego brata... Oby znów nie przyszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz