czwartek, 3 stycznia 2013

(Wataha Lata) od Verna

Mieliśmy już z Mejsi wyruszyć do naszych watah.
Tylko jedno mnie martwiło czy jeszcze spotkam Mejsi jak się rozejdziemy?
       Szliśmy z wilczycą do Aniel, aby się pożegnać.
Akurat trzy Alfy siedziały na kamieniu i o czymś cicho rozmawiały. Kiedy podeszłyśmy do nich umilkły.
  -Chciałybyśmy podziękować za nocleg, i za to że pozwoliłyście Neyi uleczyć Mejsi.
Aniel wstała:
  -Nie ma sprawy.- Powiedziała.
  -No to my już idziemy, jeszcze raz dziękujemy.

Dochodziłyśmy już powoli do granic Watahy Zimy, kiedy dogonił nas Black.
  -Hej Verna! -Powiedział
  -Cześć.
  -Smaczna była sarna?
  -To Ty mi ją dałeś?
  -Tak.
  -Dziękuję.

Doszliśmy już do granicy Zimy. Widziałam już zaczynającą się wiosnę.
  -Dobrze, Black ja już z Mejsi pójdziemy. Pewnie nasze watahy się o nas martwią.
  -Dobrze.. -Posłał mi smutny uśmiech.
  -Do zobaczenia.
  -Do zobaczenia.

  -Mejsi, i jak się czujesz?
  -Dobrze, jak nowa.
  -Cieszę się. Jesteśmy prawie w waszej jaskini. Pewnie tam wszyscy są.
       Byłyśmy przed Jaskinią Wchodzącego Słońca, kiedy wszystkie wilki z radością z niej wyskoczyły i pytały, gdzie my byłyśmy, po co, co robiłyśmy, i inne podobne pytania.
Po chwili MonstersDream to przerwał.
  -Ej one dopiero wróciły! Nie musicie ich od razu tak wypytywać. Później jak odpoczną odpowiedzą zapewne na wasze pytania . Basior spojrzał na mnie, posłałam mu uśmiech ulgi.
       Później jak rozstałam się z Mejsi, bo poszła do swojej jaskini się przespać. Poszłam, do jakiejś wolnej i też poszłam spać. Nagle ze snu wyrwał mnie jakiś odgłos. Nic nie ujrzałam tylko błysk złoto-rudej sierści.
Nie wiadomo kiedy ale znowu wpadłam w Objęcia Morfeusza.
       Kilka godzin później, jak już wszyscy spali. Usłyszałam znowu jakiś odgłos.
Przez to odechciało mi się spać, więc postanowiłam iść przed jaskinię.
       Usiadłam pod drzewem i wpatrywałam się w piękny księżyc w pełni który wydawał być bardzo blisko naszej krainy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz