Mieliśmy już z Mejsi wyruszyć do naszych watah.
Tylko jedno mnie martwiło czy jeszcze spotkam Mejsi jak się rozejdziemy?
Szliśmy z wilczycą do Aniel, aby się pożegnać.
Akurat trzy Alfy siedziały na kamieniu i o czymś cicho rozmawiały. Kiedy podeszłyśmy do nich umilkły.
-Chciałybyśmy podziękować za nocleg, i za to że pozwoliłyście Neyi uleczyć Mejsi.
Aniel wstała:
-Nie ma sprawy.- Powiedziała.
-No to my już idziemy, jeszcze raz dziękujemy.
Dochodziłyśmy już powoli do granic Watahy Zimy, kiedy dogonił nas Black.
-Hej Verna! -Powiedział
-Cześć.
-Smaczna była sarna?
-To Ty mi ją dałeś?
-Tak.
-Dziękuję.
Doszliśmy już do granicy Zimy. Widziałam już zaczynającą się wiosnę.
-Dobrze, Black ja już z Mejsi pójdziemy. Pewnie nasze watahy się o nas martwią.
-Dobrze.. -Posłał mi smutny uśmiech.
-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
-Mejsi, i jak się czujesz?
-Dobrze, jak nowa.
-Cieszę się. Jesteśmy prawie w waszej jaskini. Pewnie tam wszyscy są.
Byłyśmy przed Jaskinią Wchodzącego Słońca, kiedy wszystkie wilki z radością z niej wyskoczyły i pytały, gdzie my byłyśmy, po co, co robiłyśmy, i inne podobne pytania.
Po chwili MonstersDream to przerwał.
-Ej one dopiero wróciły! Nie musicie ich od razu tak wypytywać. Później jak odpoczną odpowiedzą zapewne na wasze pytania . Basior spojrzał na mnie, posłałam mu uśmiech ulgi.
Później jak rozstałam się z Mejsi, bo poszła do swojej jaskini się przespać. Poszłam, do jakiejś wolnej i też poszłam spać. Nagle ze snu wyrwał mnie jakiś odgłos. Nic nie ujrzałam tylko błysk złoto-rudej sierści.
Nie wiadomo kiedy ale znowu wpadłam w Objęcia Morfeusza.
Kilka godzin później, jak już wszyscy spali. Usłyszałam znowu jakiś odgłos.
Przez to odechciało mi się spać, więc postanowiłam iść przed jaskinię.
Usiadłam pod drzewem i wpatrywałam się w piękny księżyc w pełni który wydawał być bardzo blisko naszej krainy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz