sobota, 5 stycznia 2013

(Wataha Wiosny) od Mejsi

       Nastał ranek, ciężko było mi wstać, bo bardzo dobrze mi się spało, ale przecież kiedyś muszę. Wszyscy się cieszyli jak Verna wróciła cała. Ze mnie nie, ale nie miałam do nich żalu w końcu bez Verny nie było by Watahy Lata, a po za tym to przeze mnie musiałyśmy tam lecieć i tak na prawdę to ja ją na raziłam na niebezpieczeństwo. Poszłam na polowanie upolowałam jednego zająca, nie byłam tak głodna. Później Alfy zarządziły spotkanie i każdy miał na nie przyjść, Verna i Bejal chcieli coś powiedzieć. Wszyscy już czekali ja też z zaciekawieniem czekałam, aż przyszli:
- Słuchajcie moi drodzy, jak wiecie wygraliśmy wojnę- Powiedział Bejal.
- I już powoli będziemy musieli was opuścić, ponieważ mamy swoje tereny- Powiedziała Verna.
      Wszyscy zaczęli rozmawiać oddaliłam się poszłam na skałę, przyglądałam się zachodzącemu słońcu. Szkoda, że stracę przyjaciółkę i całą Watahę Lata, ale jakoś dam rade nie wiem czy przyjdę na pożegnanie, bo jakoś nigdy nie lubiłam się żegnać to najgorsze co może być.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz