środa, 2 stycznia 2013

(Wataha Wiosny) od Bejala

       Nastał nowy dzień, a Verny i Mejsi wciąż nie było. Martwiłem się. Nie o Verne, bo wiedziałem, że jest silna i poradziłaby sobie nawet sama w krainie Dangerous Wolf. Lecz o Mejsi. Bałem się, że wkroczyły na terytorium Watahy Zimy i po prostu zamarzły z zimna... Tak jak ja kiedyś. Wilki ognia są strasznie czułe na zimno. "A może by tak wspomóc się magią i na ognistych skrzydłach okrążył całą krainę"-pomyślałem. Szybko jednak wybiłem sobie ten pomysł z głowy. Przecież mogą być w jakiejś noże, czy w opustoszałej jaskini.
       Pobiegłem szybko do Słowika: "Ona zawsze daje mi dobre rady". Jak zwykle była u podnóża Płonącego Wulkanu.
  -Witaj moja przyjaciółko!-Krzyknąłem udając zadowolonego.
  -Ile razy mówiłam, że mnie nie oszukasz? A więc szybko mów, co się dzieje?
  -Wiesz... Nie mogę znaleźć Verny i Mejsi... Zupełnie się rozpłynęły, co będzie jak gdzieś się zgubią? Nigdy sobie tego nie wybaczę...-Zamilkłem skulając się.
  -Nie bój się dadzą sobie radę bez Twojego zamartwiania. Nic tym nie wskórasz. Ale czekaaaj... Ty wcale nie martwisz się o Mejsi! Ty martwisz się o Verne!- Krzykneła jakby znalazła najtłustszego robaka na całym świecie. Zawstydziła mnie.
  -Jaa... To nie tak! Niepotrzebnie tu przychodziłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz