sobota, 8 czerwca 2013

(Wataha Jesieni) Od Akine

Gdy wadera poszła zmieniłam się w ludzką postać i dzięki moim sprytnym linkom znalazłam się na czubku drzewa i patrzyłam ze smutkiem w niebo. Byłam smutna… Zawsze wokół mnie było pełno przyjaciół, nie ważne w jakiej watasze byłam, ale tu… Byłam samotna, może po tych ich przeżyciach tak tu jest, ale nic nie poradzę… Znam ich strach. Z oczu popłynęły mi słone łzy. Nagle skoczyłam w dół, ale przy ziemi wystrzeliłam moje sznureczki i szybko stanęłam na gadzia, a łzy zaschły. Postanowiłam pójść nad jakieś jezioro, więc spytałam się drzew jak iść i poszłam w stronę gdzie mnie kierowały. Doprowadziły mnie jednak nad… Bagna? Lekko zszokowana patrzyłam na podłoże. Westchnęłam i uznałam, że będę musiała pogadać z kimś kto ma władzę by wytworzyć chociaż malutki zbiornik wody. Rozejrzałam się, a że nikogo nie było to uśmiechnęłam się pod nosem, bo miałam plan idealny. Byłam świetna w tworzeniu nowych gatunków drzew i ogólnie roślinności, a poza tym umiałam z nich zrobić „dzieła” sztuki. Kiedyś z pomocą jednej wilczycy stworzyłam drzewo fluorescencyjne. Delikatnie dotknęłam dłońmi ziemi i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam przede mną stało potężne drzewo, a wokół mnie były kwity Likorysu. Wstałam i popatrzyłam na moje dzieło, byłam z siebie dumna. Postanowiłam stworzyć coś jeszcze. Stworzyłam kilka drzew zwanych przeze mnie klonami, bo leciał z nich dziwny płyn, który był słodki, więc jakoś pomyślałam o „klonie”; po czym jeszcze parę odmian kwiatów. Po skończeniu tego zakątka postanowiłam odwiedzić jaskinię, w której chyba jeszcze nie byłam, a nawet jeśli to nie pamiętam. Gdy zaczęłam kierować się w stronę jaskini, to zauważyłam, że za mną ciągnie się pas bujnej trawy, nie powiem, że to źle wyglądało, ale i tak już przesadziłam z używaniem mojej mocy, więc zatrzymałam ten proces. Po jakimś czasie stanęłam przed wielką grotą.
- Brzydka. – Skomentowałam pod nosem.
Już miałam parę pomysłów by ją ulepszyć. Weszłam do jaskini, a tam siedziały dwa wilki. Oczy prawie nie wyszły mi z czaszki.
- H- Hej, a gdzie reszta? – Niezłe powitanie -,-.
- Cześć, to wszyscy. – Odparł samiec.
Otworzyłam lekko usta, aż nie chciało mi się wierzyć, że tak nas mało.
- Dobra, no to skoro jest nas tak mało, to łatwiej nam będzie trzymać się razem. – Odparłam po chwili.
Wilki chyba mnie trochę zignorowały, no ale trudno.
- Jestem Akine. – Powiedziałam nieco głośniej.
- Epril. – Odparła wilczyca, która na mnie nie patrzyła.
- Impet. – Odparł basior.
- Miło mi. – Uśmiechnęłam się i usiadłam niedaleko nich.
- Kto tu jest Alfom? – Zapytałam.
- Nikt. – Odparł wilk.
- Świetnie, no to idziemy tworzyć nowy wygląd jaskini Likorysu. – Walnęłam.
- Słucham, że niby jakiej jaskini? – Zdziwił się Impet.
- Wybacz, ale nie mamy Alfy, a jaskinia wygląda okropnie niedbale, poza tym powinna mieć ciekawą nazwę. – Odparłam.
- Dobra. – Zgodziła się Epril.
- Świetnie, nie znam jednak waszych umiejętności, więc opiszcie je krótko. – Zaproponowałam, a raczej rozkazałam.
- Potrafię określić ile m/km ode mnie jest wrogi wilk lub inne zwierze. Mogę zamienić się w liście przemieszczając się z wiatrem o najwięcej 10 m. Władam liśćmi, mogę też oblepić nimi przeciwnika utrudniając mu oddychanie bądź rozpędzając je do szybkiej prędkości i zadać rany cięte. – Powiedział basior.
- Zmieniam się w inne zwierzęta, kontroluje wzrost roślin, ożywiam przedmioty, rośliny, organizmy, odbieram bodźce z ziemi, łamie grawitacje dla głazów, kamyków, ziemi itp. i inne moce związane z żywiołem.
- Nigdy nie mieliście, więc do czynienia z pięknem. – Skomentowałam.
- Niestety. – Odparła wilczyca.
- Na szczęście ja jestem w tym świetna, ale wy też mi pomożecie, Epril ty wymyśl jak nasza jaskinia będzie wyglądać od środka, a ty Impecie porób pułapki i mapy z nimi. Przepraszam, ze się tak żądzę. – Zawstydziłam się.
Nie zareagowali na ostatnie zdanie tylko od razu wzięli się do pracy, co mnie ucieszyło. Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam otaczać szare fragmenty i zaniedbaną trawę mchem, a później dodałam świecące kwiaty, oczywiście miały dosyć stonowane kolory, a do tego wiedziałam, że będą świecić w nocy. Spojrzałam jak teraz wygląda i byłam z siebie dumna. Weszłam do jaskini i zobaczyłam nowy wygląd jaskini, było tam pełno różnych przejść i zakątków.
- Jestem z ciebie dumna! – Krzyknęłam z zachwytem.
- Dziękuję. - Powiedziała skromnie.
- Teraz tylko trzeba otoczyć to świecącym mchem i będzie idealnie, no i zrobić dywanik z trawki, a łoża będą na kamieniach, stworzonych przez ciebie gdyż jesteś w tym najlepsza, a ja wytworzą coś miękkiego. – Oznajmiłam.
Szybko to zrobiłyśmy i miałyśmy praktycznie wolne.
- Podoba Ci się nazwa jaskini? – Zapytałam niepewnie.
- Nie rozumiem jej znaczenia. – Powiedziała szczerze.
- Nazwa pochodzi od moich ulubionych kwiatów. - Powiedziałam i szybko je wytworzyłam. – Dotknij. – Położyłam jej kwiaty do rąk. – Są koloru czerwonego.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz