niedziela, 23 czerwca 2013
(Wataha Mroku) Od Minsa
Obudziłem się w środku nocy. Nie chciało
mi się spać, więc wymknąłem się po cichu. Lubiłem samotność- przez
większość życia byłem sam. I pomyśleć, że głupi wypadek zrujnował mi
życie. Silne emocje związane ze wspomnieniami rodziny wywołały u mnie
pierwszą od dwóch lat łzę. Łza skapnęła mi na mój naszyjnik który dostałem
po ojcu. Nagle rozbłysł on bardzo jasnym światłem, które stopniowo
stawało się coraz ciemniejsze, aż w końcu w środku kryształu zapłonął
ciemny płomień. Nie wiedziałem o co chodzi, może to jakieś zaklęcie, które
teraz dopiero się uaktywniło. Nie przejmowałem się jednak tym i maszerowałem dalej. Zaczął doskwierać mi głód, więc zacząłem szukać
jedzenia. Po około pięciu minutach znalazłem krzak jagód, które choć na chwile
zaspokoiły głód. Zaczął się świt. Ruszyłem w stronę jaskini. Gdy
dotarłem na miejsce wyczułem obce mi wilki. Wszedłem ostrożnie do
jaskini. Siedział w niej tylko Danatello.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz