Byłam sama w Jaskini Białych Róż. Gdy tylko przemieniłam się w człowieka niezauważenie się tu wślizgnęłam, by nauczyć się panować nad nowym ciałem. Właściwie nie było to takie trudne- problem stanowiło chodzenie, choć i to opanowałam po kilku podejściach. Teraz pływałam w jeziorze pośrodku jaskini. Gdy tylko weszłam do wody poczułam się wspaniale, pływanie w tej postaci jest o wiele przyjemniejsze. Przez jakiś czas nurkowałam, po czym położyłam się na plecach pozwalając wodzie mną kołysać.
Nagle usłyszałam, że ktoś idzie; poczułam nieznane mi dotąd uczucie i chciałam się gdzieś schować. Szybko wyszłam z wody, gdy nagle lodowe róże rozwinęły się, a mnie otoczyło coś dziwnego- po chwili miałam na sobie coś zakrywającego mnie. Było wygodne i miękkie, a co najważniejsze opuściła mnie chęć ukrycia się.
Po chwili do wnętrza jaskini weszła Evanestencia. Przez chwile patrzyłam na nią oniemiała- też miała ludzką postać. Gdy tylko mnie zauważyła pisnęła, a ja szybko odwróciłam wzrok- była naga. Obie stałyśmy tak chwile, unikając swojego wzroku, gdy nagle róże znów się otworzyły. Evanestencie okryło coś podobnego do tego, co miałam na sobie, tyle że jej było niebieskie, a moje białe.
Widząc to, obie się uśmiechnęłyśmy i podbiegłyśmy do siebie- ona też opanowała już chodzenie na dwóch łapach. Przytuliłyśmy się i zaczęłyśmy na wzajem oglądać- była naprawdę ładna. Po chwili usiadłyśmy na brzegu jeziora i zaczęłyśmy rozmawiać o nowych ciałach i zastanawiając się, jak będą wyglądać inni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz