Do jakiegoś czasu nie miałam ochoty na towarzystwo. Chodziłam po terenach watach, niemal w cale nie kontaktując z otoczeniem. Myślałam... Sama nie wiem właściwie o czym, może o niczym, a może o wszystkim... Zastanawiałam się gdzie jest Bejal i jego wataha, trochę się o nich martwiłam, nawet będąc na ich terenie nikogo nie zauważyłam. W końcu dałam sobie spokój i poszłam dalej, choć mój niepokój tylko się wzmógł. Cały czas byłam w ludzkiej postaci. Czułam się w niej inaczej i to było zaskakująco ciekawe. Teraz nawet w wilczej postaci odbierałam wszystko w inny sposób. Choć coraz bardziej się do tego przyzwyczajałam.
Gdy znalazłam się w centrum krainy usłyszałam czyjś głos, zaciekawiona podeszłam bliżej.:
- Dobra, ja muszę iść, pamiętaj jutro o tej samej porze!- Rozpoznałam, że jest to Donatello z watahy Naili. Rozmawiał z kimś, gdy wychyliłam się bardziej zobaczyłam, że to White.- Serce zabiło mi mocniej i szybko się schowałam. Nagle usłyszałam, że ktoś idzie w moją stronę, było za późno, żebym mogła gdzieś uciec, więc stałam jak gdyby nigdy nic. Gdy wilk podszedł bliżej z ulgą przyjęłam, że to Donatello. Po chwili i on mnie zobaczył. Uśmiechnął się podchodząc do mnie.
- Podsłuchuje się?- Spytał wpatrując się we mnie.
- Chm? Nie, przyszłam tu dopiero przed chwilą, widziałam tylko jak się żegnacie.- Odparłam trochę zaskoczona jego przenikliwym spojrzeniem.- Patrzył mi jeszcze chwile w oczy.
- Nie zrań go. Jest trochę niedojrzały, ale jest szczery. Jeśli go nie chcesz, to mu to powiedz. Lepiej, żeby wiedział. Ale pomyśl o tym, że mu na tobie zależy i że na pewno nie potraktował by cię tak jak Bejal. Słyszałem o was i o waszej wojnie. Nie każdy związek kończy się źle.- Skończył i nie patrząc na mnie poszedł sobie.- Kurcze, co ja mam o tym myśleć?- Spytałam samą siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz