Wracając do Jaskiniowego Urwiska rozważałam słowa Dona. Był już wieczór, ale nie czułam się śpiąca. Wiedziałam, że nie dam rady zasnąć, zbyt wiele myśli zaprzątało mi głowę. Wokół panował spokój, powoli zachodziło słońce, a niebo było bezchmurne. Spacerowałam tak, aż zobaczyłam pierwsze gwiazdy. Wtedy ruszyłam z powrotem w stronę jaskiń, gdy nagle usłyszałam znajomy głos, na którego dźwięk mocniej zabiło mi serce:
- Więcej się do ciebie nie zbliżę... obiecuje, jeśli tego chcesz. Rozumiem... zraniłem cię, ale to również twoja wina i twej miłości.- Zobaczyłam Evanestencie i odwracającego się od niej White'a.
Wilczyca przez chwile wpatrywała się w niego, po czym lekko się zaśmiała, co zdziwiło zarówno mnie jak i jej rozmówce, który odwrócił pysk w stronę wilczycy.
- Miłość... Myślałam, że jeśli się w tobie zakocham pomożesz mi zapomnieć o Krossie... To był mój partner... Jedyny jakiego miałam. Wiesz... Chciałam znów poczuć to, co wtedy, gdy był przy mnie, ale... Wiem jak to jest kochać, nie chce zabrać ci uczucia, którym darzysz Aniel. Może faktycznie jest ci pisana. Nie wiem czy to prawda, ale z pewnością się tego dowiesz.- Wadera ruszyła w stronę jaskiń, po czym przystanęła- Poradzę ci jedynie, byś był bardziej ostrożny i stanowczy, co do okazywania swoich uczuć. To jak mnie polizałeś dało mi nadzieje, że jednak mogłoby się nam udać.- Uśmiechnęła się smutno i znów ruszyła.
Samiec stał w miejscu, zapewne rozważając jej słowa, a ja spróbowałam niepostrzeżenie ruszyć za przyjaciółką, chcąc ją pocieszyć. Drogę zastawił mi jednak White, patrząc mi uważnie w oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz