Byłam zdruzgotana całym zajściem, jak ona mogła swojego członka watahy?! To dziwne! Nareszcie zabrałam głos:
-To prze zemnie. Ta rozmowa, ostatnia pewnie....ehh
Zmartwiłam się, byłam na 99 procent pewna że to moja wina. No i wkurzona mam członka watahy powietrza w swojej. Jeszcze Verna powie że go ukradłam czy coś. Ehhhhhhhh.
-Słuchaj....Kondro nie możesz tu długo zostać, rozumiem twoją sytuację ale to nierozsądne bo to Wataha Mroku. I pewnie twoja partnerka jeżeli ją masz to się będzie martwić.
-Mam nazywa się Nikita....
Mrukną smętnie.
-Naili, pozwól.
Powiedział Doni, wyszłam z nim na osobność.
-O co chodzi?
Spytałam miło.
-Zostanie tutaj kilka dni jeśli pozwolisz, może być ze mną w magicznej jaskini.
-Co, nie nie nie, nikt nie może o nich wiedzieć!
Zdruzgotana odeszłam od jego towarzystwa i podeszłam do Kondra:
-Nie wiem co z tobą zrobić....ale masz 4 dni, potem jeszcze pomyśle.
Powiedziałam i położyłam się.
-Muszę z nią pogadać, ale nie o tobie ...
Zwróciłam się do samca gdy wszedł smutny troszkę Don, czyżbym tymi słowami go zraniła? Jego serduszko jest takie kruche? Ehhh cały dziś dzień czuję się winna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz