Maszerowałam samotnie przez tę dziwną krainę, wilczy bóg kazał mi znaleźć sobie watahę…Życie wilka wydawało mi się dziwne, jakbym była psem, bo na czterech łapach- wyjącym, nie mówiącym w ludzkim języku, tylko, że ze skrzydłami…
Nagle zauważyłam nadchodzącego chłopaka. Nareszcie ktoś, kto jest jak ja! No byłby gdyby nie to, że ja jestem już wpół wilkiem… Podeszłam i zagadałam:
- Cześć, jestem Leyla, a ty?
- Deep.
- Właśnie zamierzałam iść do lasu, pójdziesz ze mną?
- Nie. Tam jest tak... mroczno. Może pójdziemy gdzie indziej?
- Dobrze, czemu nie.
Deep ciągle się przewracał, jakby nie był nigdy człowiekiem, to pewnie jeden z tutejszych wilków, nie człowiek jak do niedawna ja... Był jakiś smutny i widać nieufny, poszliśmy na łąkę.
- Co ty, nie umiesz chodzić? – zapytałam po którymś jego przewrocie zdziwiona.
- Łapa mnie boli.- odpowiedział po krótkim milczeniu, on na pewno jest, a może był wilkiem…
- Masz na myśli nogę?... - zapytałam bardziej zdziwiona.
- Tak, bardzo.
- Coś sobie zrobiłeś?
- Potknąłem się o korzeń i upadłem. Od tego czasu strasznie mnie boli – skłamał, było widać po jego oczach, ale udałam, że w to wierzę. By sprawdzić co mu jest, chciałam opatrzyć jego nogę, ale on zapewniał, że nic mu nie jest. I już byłam pewna, że kłamał. Ma się to doświadczenie życiowe…
Gdy doszliśmy na łąkę legł na wysokiej trawie, patrząc się w niebo, poszłam za jego przykładem.
Wydawał się inny niż wilki, które widziałam po drodze… zakochałam się w nim, był dość przystojny…
- Ładnie tu, co nie? - zapytałam, przybliżając się do niego.
- Tak, rzeczywiście – popatrzył się na mnie zakłopotany jakby nigdy nie był z dziewczyną. W końcu położyłam głowę na jego ramieniu, wtulając się.
- Wiesz, to szaleństwo... Ale odkąd cię zobaczyłam, zakochałam się w tobie - szepnęłam mu do ucha.
- Przykro mi, ale to się nie uda - wstał gwałtownie i odszedł. Zaskoczona siedziałam na trawie, obserwując jak odchodzi… ode mnie… nie powiedziałam nic, bojąc się co mógłby mi zrobić.
Wilcze życie było INNE niż ludzkie… takie trudne i pełne DZIWNYCH ZDARZEŃ…
Jak już nie widziałam Deep'a poszłam dalej szukać watahy, czyli wilczej rodziny.
Niedaleko łąki była jaskinia pełna wilków… bałam się, to był JUŻ POWOLI WIECZÓR i moja pierwsza noc w tej dziwnej krainie.
- Przepraszam, kto zarządza w tej watasze?- zapytałam jakiegoś wilka
- Yyyy… najpierw musisz zmienić się w wilka bym mogła cię zaprowadzić do alfy.- odpowiedział.
Alfa? Tak pewnie mówi się tu na przywódcę… bo słowo to oznacz kogoś najlepszego i grecką literę rozpoczynającą alfabet…
- OK. Teraz możesz mnie zaprowadzić?- zapytałam po zmianie w WILKA…
- Nie muszę, ja jestem alfą tej watahy. Na imię mi Verna, chcesz dołączyć do mojej Watahy Lata?
- Tak, jak najbardziej!
- Świetnie. Jak ci na imię?
- Jestem Leyla.
- Witam w watasze, chodź przedstawię cię reszcie.- i poszła ze mną do wilków.
Było ich mnóstwo i wszystkie ze skrzydłami!
- Teraz już znasz wszystkich, no prawie, jest jeszcze Deep.- powiedziała Verna po przedstawieniu mi wszystkich, jednak miałam rację… Deep jest w pół wilkiem i człowiekiem…
- Już miałam okazję go poznać…- dodałam
- Dobrze, tylko uważaj. Ostatnio łatwo go urazić, stracił bardzo bliską mu osobę. Teraz idź się kłaść, zbliża się pora spania.- odpowiedziała wskazując moje posłanie i odeszła. Już wiedziałam czemu Deep był taki smutny i odszedł jak wyznałam mu, że się w nim zakochałam
,, Przykro mi, ale to się nie uda’’ . Wiem co on czuje… straciłam rodzinę i chłopaka w wypadku… w dzień moich urodzin, jak chcieli sprawić mi przyjęcie…
Co za dzień… nigdy go nie zapomnę… dnia i Deep'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz