sobota, 15 czerwca 2013

(Wataha Lata) od Nikity

- Jestem naprawdę szczęśliwy dzięki tobie… nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie. Czuję się wspaniale, prawie zapomniałem o dawnych problemach życiowych. Coraz częściej rozmyślam, poważnieję… naprawdę się zmieniłem i jeszcze ta ludzka postać. Niektórym wilkom naprawdę ostatnio nudno… nawet mi mimo ,że spędzam dużo czasu z tobą co naprawdę relaksuje… Ech… poszukam jakiegoś cienia… to słońce mnie tak grzeje, że nie mogę wytrzymać!- Wyznał mi, gdy siedziałam obok niego na łące.
- Idę z tobą, to słońce też mnie dobija…- powiedziałam zgrabnie wstając.
Wróciliśmy nad wodospad.
- Jest dość chłodna, wchodzisz?- Spytał się mnie.
- Dobra wchodzę ,ale zaraz po tobie.- Popchnęłam go tak, że aż wylądował pod wodą.
- Na Bombeeeeeeeee! – Wskoczyłam za nim znowu go ochlapując.
- Pfe, pfe, pfe, pfe ,pfe ,pfe ,pfe, pfe , pfe!!! Niesmaczna ta woda…- powiedział, kiedy znowu znalazł się nad poziomem powierzchni wody.
- Hehe… śmiesznie wyglądasz.- Śmiałam się z niego.
On również się śmiał, ale patrząc na mnie. Ciekawe dlaczego...
- Z czego się tak śmiejesz? Popatrz na siebie he he…
Przestał się śmiać i złapał się za głowę.
- Coś tam mam i to coś się rusza!- Krzyknął nagle się orientując, a ja wybuchłam dźwięcznym śmiechem, kiedy go uszczypnął krab w jego łapę.
Położyłam się na słońcu, aby się wysuszyć i dostałam od niego lekkiego całusa.
- Idę się na chwilę przejść, za jakiś czas wrócę ,a jak nie czekaj w jaskini.- powiedział wstając.
Wykorzystując czas, kiedy zniknął wstałam i pobiegłam odnaleźć ten złoty pakunek, który przypadkiem odkryłam podczas biegów, kiedy tam dotarłam szybko zamieniłam się w ludzką postać i wzięłam go w ręce, niestety mały on nie był. Szybko wróciłam tam gdzie byłam ostatnio i zaczęłam badać jak to otworzyć, udało mi się po chwili. Wstrzymałam oddech, to była prawdziwa złota, magiczna harfa. Jest tylko jeden problem, nie umiem grać na niczym, ale zawsze warto spróbować, może się uda.
-"Ku pokrzepieniu serc"- przeczytałam napis na niej.
Chwilę milczałam, a po chwili zaśpiewałam jakąś starą miłosną piosnkę, grając na harfie z biegłością o jaką nigdy bym się nie podejrzewała. W ogóle jakoś magicznie to mi wyszło, kiedy się zorientowałam wokół mnie było grono przysłuchujących mi się w transie zwierząt.
-Hę?- Zdziwiłam się, a potem zamajaczyła mi sylwetka Kondrakara.
Odłożyłam harfę nie na widok, pewnie i tak się zorientuje za chwilę, że ją znalazłam, ale da mi to parę cennych sekund. Spojrzałam bezradnie na zwierzęta oczekujące dalszych występów. Nie mogłam nic z nimi zrobić.
-Co to za tłum?- Zapytał się Kondro podchodząc do mnie.
-Przyczepiły się mnie- odparłam.
-A co tam masz?- Wskazał na wielki złoty futerał (odkryłam czym tak naprawdę był ten złoty pakunek).
-Nic takiego- odpowiedziałam.- Znalazłam harfę, kiedy bawiliśmy się w berka.
-Pokaż- wyciągnął po nią rękę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz