środa, 5 czerwca 2013

(Wataha Zimy) od White'a

     Kiedy Aniel wraz z Alfą mroku odeszły, byłem zarazem:smutny, zły i przytłoczony. Jej słowa były inne, niż marzyłem. Podeszła do mnie Evanestencia. Krzywiłem się na jej pogawędkę, ale nie chciałem jej urazić, więc czekałem aż odejdzie. Po dłuuugim czasie zawołała ją Daglezja. ,,Dzięki Ci!''-krzyknąłem w myślach. Po paru sekundach też wyszedłem i udałem się na polowanie. Nie mogłem znaleźć zwierzyny, dziwne. Ciągle miałem przed oczyma twarz pięknej dziewczyny, czyli Aniel przyjmującą me róże. Ale za chwile jej słowa odrobinę mnie kuły w serce. Może ona kocha innego!? Co zrobię? Przemierzyłem połowę świata by ją znaleźć, a tu kamień na drodze?! Nie tak szybko, moja rybko....nie odejdę po jednej nieudanej próbie. Musze pokazać, że ją kocham i co bym zrobił w imię tego. Usiadłem na kamieniu patrząc w niebo. Nagle ni stąd ni zowąd na głowie wylądował mi naszyjnik. Wziąłem go w rękę i pomyślałem nad daniem naszyjnika Aniel. Był piękny, to niebieski kryształ lodu w kształcie serca. W ciele człowieka podreptałem rozmyślając do jaskini. Zasnąłem zmieniając się w wilka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz