-Deep, a może spróbujemy się do ciebie nie odzywać…?- zaproponowałam po skończonym śpiewie.
Deep skinął głową i zamilkliśmy. Zastanawiałam się jak długo wytrzymam bez rozmowy z Deepem... To nielada wyzwanie, szczególnie ,że moje serce wręcz do niego płonie... co zrobić by nie widział we mnie Perrie? Siedzieliśmy około godziny pod jakimś drzewem i nie odzywaliśmy się, tylko rzucaliśmy nieraz przelotne spojżenia, ale to nie to samo co rozmowa...jakiś dialog. Nie umiałam wytrzymać musiałam się odezwać! *No...Leyla jeszcze wytrzymasz... Ach! No muszę się odezwać! Wytrzymam spokojnie... NIE! *- dręczyły mnie myśli ,że aż zrobiłam się czerwona! Deep popatrzył na mnie jakby zaraz miały mu oczy wybuchnąć! Wyglądałam jak BURAK przez wewnętrzną walkę z nieodzywaniem się! - Niemogę tak dłużej! Deep dręczy mnie ,że widzisz we mnie Perrie, a jednocześnie nie umiem się z tym pogodzić, że pierwszy raz tak się zakochałam !!! Świruję na twoim punkcie, ale czuję się jak ktoś inny czyli Perrie!- wykrzyczałam wstając gwałtownie i machając rękami z wewnętyrznych nerwów. - Ja też już nie wytrzymałem, trudno się nie odezwać gdy serce mówi do walecznego ciała ,,Kochasz ją, czemu jej nie powiesz'' i na dodatek widzisz ukochaną ci osobę, ale zupełnie inną ! Wybacz Leyla, ja chyba nie zapomnę o Perrie...- powiedział Deep z ciężkim wzrokiem, a jednocześnie miłym głosem. - Masz rację... jesteśmy niby inni, a ja w tobie też widzę ukochanego w innej postaci, mimo ,że ci o tym nie mówiłam... Nie wiem jak długo przetrwamy z takim nastawieniem do siebie...- powiedziałam spokojnie, ale z powagą. - Takim to znaczy jakim?- zdziwił się basior - Co tu dużo mówić... oboje widzimy w sobie zupełnie inne osoby.- odpowiedziałam myśląc o przeszłości... o moim chłopaku Filipie.... równie tajemniczym i zmiennym jak Deep. Deep westchnął , zamilkliśmy na chwilę opierając się po obu stronach drzewa i patrząc w niebo... nie na siebie... - Filipie... pomóż mi widzieć Deepa nie ciebie... wiem, że chcesz dla mnie dobrze.- poprosiłam cicho czując chłodny powiew wiatru na sobie. Niespodziewanie usłyszałam, że Deep mówi to samo, prosząc Perrie by widział mnie nie ją... Nagle niedaleko od siebie ujżałam jakomś wilczycę... czyżby to miała być Perrie? - Hej, Deep czy to nie jest...- zaczęłam ale Deep przerwał - Perrie. A to pewnie twój chłopak?- wzkazał na łąkę, powoli podchodził Filip od strony Deepa, a od mojej Perrie. Stanęliśmy obok siebie, Deep uradowany zmienił się w wilka i podbiegł tulić waderę, ja utuliłam mojego ukochanego...jednak gdy poczułam jego objęcia...znikł. - Perrie? G...gdzie jesteś... Leyla czy on też znikł ?- zaczął się jąkać Deep i zmienił się w człowieka. - Filip znikł tak jak Perrie, chyba dali nam to o co prosiliśmy... siebie.- powiedziałam po chwili analizy zdarzeń. - Czyli to znaczy ,że ...w końcu możemy widzieć siebie ,a nie ich oraz cieszyć się życiem! - uradowany podbiegł do mnie i podniósł wesoło kręcąc, że czułam się jak na karuzeli! Gdy skończył zmieniłam się w wilka i podeszłam do pnia drzewa w ,którym było wyrzeźbione serce z literami P+ D . Obok zaczęłam wydrapywać pazurkami napis L + F i wszystko okrążyłam wielkim sercem by oznaczało całość. Deep podszedł do mnie i objął łapą mówiąc : - Teraz juz będą spoczywać w pokoju...a my mamy czas dla siebie...-po jego słowach wesoło go przewróciłam na trawę i pocałowałam, a gdy skończyłam całować zapytałam: -Deep, kocham cie! Zechcesz być moim partnerem?- teraz tylko czekałam co odpowie... |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz