Ciekawiła mnie rzecz co teraz robi Aniel i Verna. Miałam nadzieję że Alfa Powietrza zrozumiała moje przesłanie. Fainie by było....może zostaniemy przyjaciółkami. Kiedyś. Chciałam do niej iść. Lecz coś mnie powstrzymało fakt że muszę coś zjeść. Pognałam na polowanko...po dłuższym czasie poczułam woń pasącej się łani. Z młodym. Byłam ciekawa jak zareagują na widok człowieka. Zmieniłam się z uśmiechem na ustach bo już nie pysku. Wyszłam z krzaków i spojrzałam się na łanie i jej młode. Nie ruszyły się popatrzyły na mnie i nastawiły uszy. Zrobiłam krok i wyciągnęłam do nich rękę. Łania zbliżyła się dotykając mojej ręki głową. Jakbym ją pogłaskała. Zarumieniłam się i poczułam smutek. Zabijałam te zwierzęta by je jeść...a one są tak miłe.
-Uciekaj.
Powiedziałam cicho a łania liznęła mnie w rękę i pognała razem z młodym.
-Jak mogłam?
Zdziwiłam się zabijałam je bez sumienia. Ohhh....co ja teraz ziem ?Usiadłam na kamieniu. Nademną wisiała gałąź drzewa. Ciągle byłam człowiekiem. Zobaczyłam parę owoców. Wyciągnęłam rękę po jednego z nich. Nigdy nie jadłam takiego czegoś. Ugryzłam zamykając oczy. To było....pyszne...słodkie. Zjadłam jeszcze kilka takich owoców i odeszłam. Nie powiem że się nimi nie najadłam, przeciwnie. Zmieniłam się w siebie i poszłam do Aniel.....zobaczyłam ją w jaskini Białych Róż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz