Siedziałem w kryjówce cały dzień.
Nienawidzę światła, wolę ciemność. Nienawidzę świata, wolę śmierć.
Chciałem żeby Perrie była cały czas ze mną, żebym mógł z nią rozmawiać i
widzieć ją. Dlaczego tak się stało? Dlaczego akurat wtedy, kiedy nam
się zaczęło układać? Nie mam nikogo, nie mam rodziny, nie mam swojej
miłości, nie mam NICZEGO. Chciałbym zacząć życie od nowa, najlepiej jako
inna postać. Np. jako człowiek. Fajnie by było spróbować czegoś innego.
*Uwaga. Od dzisiaj każdy wilk ma nową umiejętność. Może przemienić się w
człowieka lub z człowieka w wilka. Mogą zmienić się także wasze moce.
Alfa Lata*
Jakby spełniło się moje życzenie. Nie czekałem dłużej, chciałem
wypróbować moją nową moc. Nie zajęło to długo, minęło parę sekund i
zmieniłem się w człowieka. Wyglądam tak:
Najgorsze jest przemieszczanie się, chodzenie na dwóch łapach* jest
dziwne. Traciłem równowagę, przewracając się na ziemię. Poza tym
kryjówka zrobiła się strasznie ciasna. Rozwaliłem sufit, po czym
próbowałem zrobić krok. I bum! Zachwiałem się i zniszczyłem kryjówkę**.
Nie przejąłem się tym za bardzo, ponieważ i tak nie miałem zamiaru
zmieniać się w wilka. Chciałem zostać człowiekiem na zawsze. Chciałem
uciec. Na miesiąc, dwa, może rok... Może dobrze by mi to zrobiło.
Niestety trudno jest przemknąć niezauważonym, kiedy jest się takim
wielkim.
- Deep? - spytała Nikita. - Gdzie ty idziesz?
- Idę szukać nowego świata, z resztą jak inni.
- Chcesz nas opuścić?
- Tak, dziwi cię to?
- Nie, nie tylko ty masz taki zamiar. Na jak długo?
- Nie wiem, możliwe, że nie wrócę... Chcę zacząć od nowa.
- Rozumiem. Mam nadzieję, że kiedyś wrócisz... - uśmiechnęła się i
odeszła. Ja szedłem cały czas przed siebie. Nie zaszedłem za daleko,
nigdy nie pamiętam, żebym był człowiekiem, więc chodzenie sprawiało mi
dużo problemów. Zobaczyłem jakąś nieznajomą dziewczynę.
- Cześć, jestem Leyla, a ty?
- Deep.
- Właśnie zamierzałam iść do lasu, pójdziesz ze mną?
- Nie, nie, nie. Tam jest tak... mroczno. Może pójdziemy gdzie indziej?
- Dobrze, czemu nie.
Poszliśmy na łąkę. To znaczy chciałem tam pójść, ale ciągle się przewracałem. Leyla była zdziwiona moimi "wypadkami".
- Co ty, nie umiesz chodzić? - zapytała zdziwiona. Wyglądało na to, że nie jest wilkiem.
- Łapa mnie boli.
- Masz na myśli nogę?... - zapytała bardziej zdziwiona. Ja nic o
człowiekach nie wiem, dlatego miałem problemy z rozmowami. Leyli chyba
to nie przeszkadzało.
- Tak, bardzo.
- Coś sobie zrobiłeś?
- Potknąłem się o korzeń i upadłem. Od tego czasu strasznie mnie boli -
skłamałem. Dziewczyna mi uwierzyła. Chciała opatrzeć mi nogę, jednak
zapewniłem, że nic mi nie jest. Gdy w końcu udało mi się dotrzeć na
upragnione miejsce, ległem na wysokiej trawie, patrząc się w niebo.
Leyla poszła za moim przykładem.
- Ładnie tu, co nie? - zapytała, niebezpiecznie przybliżając się do mnie.
- Tak, rzeczywiście - popatrzyłem się na nią zakłopotany. W końcu położyła głowę na moim ramieniu, wtulając się we mnie.
- Wiesz, to szaleństwo... Ale odkąd cię zobaczyłam, zakochałam się w tobie - szepnęła mi do ucha. Nie wiedziałam co robić.
- Przykro mi, ale to się nie uda - wstałem z wszystkich sił i odszedłem.
Zaskoczona dziewczyna siedziała na trawie, obserwując jak odchodzę.
Nadszedł wieczór, schroniłem się pod drzewami, wspominając moje dni w
watasze. Wcale nie tęskniłem, wręcz przeciwnie. Nie mam zamiaru wracać,
podoba się życie człowieka. Jest takie niezrozumiałe i skomplikowane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz