Znam Leylę od wczoraj, ale już ją polubiłem. Przeżyła to samo co ja,
podziwiam ją za to, że tak spokojnie o tym mówi. Można powiedzieć, że
przypomina mi Perrie. A może... To jest Perrie? Tyle, że w innej
postaci?... Nie wiem, ale po prostu gdy patrzę na nią to... Nie, to złe.
Nie powinienem tego robić. Bo to tak jakbym widział Perrie, a nie
Leylę. A ja podobam się Leyli... Nie chcę, żeby źle mnie zrozumiała, po
prostu przypomina mi ją. Mam nadzieję, że ma taką świadomość.
- Wiesz, dziękuję ci - powiedziałem, podchodząc bliżej Leyli.
- Za co? - zapytała skromnie.
- Dzięki tobie znalazłem sens życia.
Leyla zaczerwieniła się trochę. Potraktowałem to jako ,,Nie ma za co".
- Może chcesz się ze mną przejść?
- Tak, chętnie.
Nie chciałem zostawać w jaskini, wolałem porozmawiać z Leylą.
- Wiesz... - zacząłem niepewnie. - Chcę, żebyś wiedziała...
Leyla skradła mi całusa. Popatrzyłem się na nią czerwony jak burak.
- Bardzo przypominasz mi Perrie, nie chcę żebyś pomyślała, że...
- Wiem, jestem podobna do Perrie. Ale mi to nie przeszkadza - powiedziała. Zastanawiałem się, co odpowiedzieć.
- Ja nie chcę ciebie oszukiwać, ani siebie. Wiem, że pomyślisz, że zwariowałem, ale myślę... Że jesteś drugim wcieleniem Perrie.
Leyla uśmiechnęła się nieśmiało.
- Może i tak jest - odpowiedziała tajemniczo. - Ale na razie spróbuj o niej zapomnieć.
- Hm, przy tobie będzie trudno - zażartowałem.
- Będziesz musiał się postarać - uśmiechnęła się. Zbliżaliśmy się do
miejsca mojego pierwszego spotkania z Perrie. Próbowałem trzymać dystans
do Leyli, co było dla mnie (i najwidoczniej dla niej) trudne.
- To wariactwo - powiedziałem do siebie, na tyle głośno, żeby Leyla to usłyszała.
- Wiem. Ale może miało tak być.
"Może i tak..." - pomyślałem. Leżeliśmy przy wielkim starym dębie.
- Nigdy tego nie robiłam.... - szepnęła.
- Czego? - zapytałem zdziwiony. Leyla zaczęła po cichu śpiewać.
- Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz. Coś kończy się, żeby coś
mogło trwać. Coś kończy się... Zaczyna się coś... Uczymy się rozumieć
to*.
Słowa Leyli bardzo mnie zaskoczyły. Ona ma wielki talent, nie
wiedziałem, że śpiewa jak anioł. Odwróciła głowę, jakby spodziewała się
mojej rozbawionej miny. Mnie jednak to zaimponowało.
* Z piosenki Natali Szroeder i Libera "Wszystkiego na raz".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz