Jak wróciłem od rozmowy z Sombrą do Nikity oczom nie wierzyłem.
-Co to za tłum?- Zapytałem się podchodząc do Nikity wokoło ,której roiło się od zwierząt!
-Przyczepiły się mnie- odparła.
-A co tam masz?- Wskazałem na wielki złoty futerał , zaczynałem się zastanawiać co tam jest...
-Nic takiego- odpowiedziała. Czyżby coś przede mną ukrywała?
- Znalazłam harfę, kiedy bawiliśmy się w berka.- dodała po chwili i podejrzenia znikły.
-Pokaż- wyciągnąłem po instrument rękę.
Gdy go dotknąłem poraził mnie prąd!
- Auć! Co to do licha za czary?!- wkurzyłem się trochę
- Nie wiem, przed chwilą na niej grałam.- odpowiedziała.
- Ech, a spróbuj ty ją wziąć w ręce.- powiedziałem
Nikita wzięła harfę w ręce i nic...
- Dziwne, dasz mi jeszcze te harfę? Chcę sprawdzić co teraz się stanie jak ją wezmę.- poprosiłem
Wziąłem instrument i nic.
Nagle zwierzęta uciekły, harfa sama zagrała!
- Co to znaczy?! Niki co to do licha jest?- zdziwiłem się
- Ja... naprawdę nie wiem, nic przecież nie zrobiłeś!- tłumaczyła się
Położyłem harfę na łące.
Objąłem Nikitę, była naprawdę zdziwiona jak i ja.
Harfa ciągle grała miłosną melodię jakby chcąc coś przekazać przez muzykę...
W końcu przestała.
- Skończyła grać, schowam ją lepiej , zostawmy to w tajemnicy...-
powiedziała Nikita ,a ja tylko potwierdziłem skinięciem głowy.
Nagle usłyszałem głos:
~ Harfa jest dla Nikity... ty lepiej jej nie dotykaj...~
Głos zabrzmiał damsko.
- Ty też to słyszałaś?- spytałem Nikity
- Tak.- odpowiedziała chowając złoty futerał w krzaki- słyszałam i nawet chyba wiem kto to może być.- dodała po chwili
- Kto?- zapytałem
- Pewna osoba z mojej dawnej przeszłości... nie ważne kto, wracajmy do
jaskini, robi się późnawo.- odpowiedziała tajemniczo... nie lubię jak
ona tak mówi, chcę pomóc byleby tylko żyło jej się dobrze, ale nie będę
się wtrącać w jej przeszłość jeśli ona nie chce.
W jaskini bez słów położyła się w kącie, ja podszedłem do Verny właśnie wchodzącej do jaskini:
- Verno, martwię się o Nikitę, ostatnio jest bardzo niespokojna...
- Ona tak ma, przejdzie po pewnym czasie.- powiedziała jakby wcale jej to teraz nie obchodziło!
- Niki ostatnio jest strasznie zamyślona o przeszłości...- dodałem idąc za Verną
- Miała ciężką przeszłość, nie martw się, mówiłam ,że to przejdzie.-
znów mnie jakby chciała odrzucić na bok i nie myśleć o tym lecz uparcie
powiedziałem:
- Ciebie naprawdę nie obchodzi szczęście siostry? Jest ostatnio smutna nie chce mi mówić czemu.- nalegałem na temat Nikity
- Kondrakar nie przeszkadzaj mi! Nie widzisz ,że myślę o czymś innym?! Idź stąd!- Verna zirytowała się.
Zrobiłem przerażoną minę, Verna patrzyła na mnie zła, przewróciła mnie jak wroga na ziemię...
- O! No proszę! Zabijesz mnie?!- wkurzyłem ją podrapała mnie po policzku
- Ty niemądry! Jeszcze raz coś powiesz to... to cię wywalę z tej
watahy!- chyba przesadziłem ,ale nie spodobało mi się to odpowiedziałem
więc:
- Śmiało wywal mnie! Ale pretensje miej potem do siebie!- ugryzła mnie w łapę
ja ją też i ona uderzyła mną o ścianę.
- Powiedzcie mi ,że to tylko sen! Wszyscy są dziś dziwni! W ogóle głupi
dzień!!!- wstałem kulejąc, ale dalej pełny sił... Nikita i kilka innych
wilków patrzyło na mnie i słysząc co mówię, wystraszyli się.
Wybiegłem z jaskini rozpędziłem się i wbiegłem w las...
Z tyłu słyszałem krzyk Nikity :
- Kondro zaczekaj! Wracaj!-ale to mnie nie interesowało , biegłem przed siebie w ciemności, bo był
już wieczór... wbiegłem na teren watahy mroku i wlazłem na pierwsze
lepsze drzewo,
przygnębiony i zły, z ranami jakoś zasnąłem.
Rano zbudziłem się niewyspany, zlazłem z drzewa i maszerowałem przez nieznany teren.
Nagle wskoczył na mnie jakiś basior mroku z naszyjnikiem i nieufnie zapytał przewracając mnie:
- Czego tu szukasz wilku powietrza?!
- Szukam swojej ciemnej strony! Kondrakar jestem, a ty? - odpowiedziałem
- Mówisz twojej ciemnej strony hm... witaj na terenach mroku. Donatello jestem.- odpowiedział milej schodząc ze mnie
- Miło mi cię poznać.- powiedziałem
- Może się zakumplujemy, coś czuję ,że naprawdę szukasz ciemnej strony...- uśmiechnął się obserwując mnie
- Dokąd zmierzasz?- dodał po chwili
- Na razie idę przed siebie... nie wiem kiedy wrócę do watahy powietrza...może nawet wcale! - powiedziałem wściekły.
- Spokojnie! Jak chcesz mogę cię zabrać do watahy mroku na jakiś czas, gdy już postanowisz wrócić po prostu odejdziesz.
- Dzięki skorzystam z propozycji, ale na pewno do Verny nie wrócę, nie
chcę jej znać!- Don popatrzył jak się zwijam z bólu. Pomógł mi wstać.
- Chyba naprawdę się pokłóciliście... masz ranę na nodze.-
Don zabrał mnie do swojej watahy tam nie czułem jednak ulgi... wszystkie wilki się na mnie podejrzanie patrzyły.
Przyszła alfa mroku i zapytała:
- Co ten wilk powietrza tu robi? Don powiedz?- zwróciła się do mojego nowego kumpla
- Znalazłem go na drzewie, spał tam noc, obserwowałem go. Ma na imię Kondrakar, coś go gnębi... może u nas chwilę zostać?- tłumaczył Donatello
- Naili jestem. Czy Verna nie będzie się martwić o ciebie ?- zapytała mnie
- Pokłóciliśmy się, raczej nie zatęskni tak prędko...- powiedziałem niezbyt miło odwracając wzrok od Naili
- Dobrze, Don z tobą posiedzi, ja muszę iść pogadać z Verną ,że tu
jesteś by się na wszelki wypadek nie martwiła.- zaczęła lecz przerwałem
- Błagam nie mów jej! Nienawidzi mnie, ja jej też! chciała mnie przez błahostkę wyrzucić! I zraniła mnie! - wykrzyczałem
- Jak do tego doszło? Powiedz! Verna przecież nigdy taka nie była... nie
wiedziałam ,że się do tego dopuści... chyba wiem czemu tak się
wnerwiła.- Naili zabrała mnie do jaskini i tam powiedziałem co się
stało.
Naili zamilkła , Don też, nie wiedząc co robić milczałem z nimi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz