Zgłosiłam się do grupy Verny. Uważałam, że musimy coś zrobić dla tych dusz. Od niedawna nękały mnie sny o tym temacie. Zakładam, że pozostałych też.
Oczywiście Bejal też musiał się zgłosić do tej grupy, a jak. Ohhh, to robiło się już nieznośne. Wszędzie gdzie szłam, tam był on. Nie mówię, że go nie lubię, ale jednak... to już naruszało prywatność.
Zaczęłam być zestresowana tym wszystkim. Postanowiłam sobie, że jak wrócimy, muszę się jakoś zrelaksować. Tak, to świetny temat, będę mogła o tym rozmyślać, gdy będę się nudzić, chociaż... tu mi chyba to nie grozi.
***
Wszyscy żwawo ruszyliśmy w stronę portalu. Oprócz mnie, zgłosili się jeszcze : Nikita, Perrie, Rosalie, Aniel, Diana, Mejsi, Mortic, Sunshine i oczywiście Bejal.
Cieszyłam się, że przyjaciółka będzie ze mną. Nie odstępowałyśmy się na krok. Nie było z nami Deep'a, co oznaczało, że będziemy miały więcej czasu dla siebie... Chociaż widząc smutek Perrie, z powodu nieobecności chłopaka, nie cieszyłam się tak bardzo.
Gdy wskoczyliśmy w portal, poczułam dziwny spadek temperatury. Cząsteczki wariowały.
Spadaliśmy.
Do czasu, aż nie wylądowaliśmy po drugiej stronie. Wtedy wszystko wróciło do normy.
Panowała piękna pogoda. Po niebie sunęły delikatnie, małe chmurki, świeciło słońce, chmury niezdolne były go zakryć. Trawa wyglądała tak soczyście, jak tylko trawa może wyglądać. Miałam wrażenie, że czuję kwiaty wiśni. Przemierzałam wzrokiem po terenie, gdy moją uwagę przykuło wielkie drzewo, które rosło pośrodku całego tego systemu.
Bejal odezwał się:
- Chodźmy tam.
Niechętnie ruszyłam za nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz