środa, 27 lutego 2013

(Wataha Lata) od Verny

       Byłam przerażona. Byłam się, że moi przyjaciele mnie zostawią i powrócą do swoich watah które zostały na powierzchni.
        W pewnej chwili przypomniałam sobie pewną moc, której dawno nie używałam, a mowa o niewidzialności. Stanęłam na środku klatki, i próbowałam okryć się niewidzialnością, lecz nie mogłam, coś mnie blokowało. Zawsze gdy pomyślałam że chcę być niewidzialna, w mgnieniu oka już taka byłam, a teraz nie mogłam. Zmartwiona tym faktem spróbowałam tym razem skontaktować się z Panem- na próżno. Przeraziło mnie to nie na żarty, bo byłam z nim połączona więzią jakiej nie potrafię wytłumaczyć.
 Zadarłam głowę w górę, i pomyślałam, aby zbadać sklepienie klatki, więc chcąc rozłożyć skrzydła, poczułam upór, spojrzałam w tamtą stronę, i zauważyłam że mam związane skrzydła lianą.
,,To już przegięcie"-Pomyślałam. Strażnik, obserwując moje rozpaczliwe próby uwolnienia się, zaczął się śmiać złośliwie.
-Wypuść mnie!-Krzyknęłam, i rzuciłam się na kraty. Samiec spojrzał na mnie rozbawiony.- No wypuść! Rozkazuję Ci!
-Rozkazywać to tylko ja mogę. -Rozległ się głośny głos Ducha Lasu, odwróciłam się i spojrzałam na niego z pogardą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz