Zaczeliśmy iść, w połowie drogi coś mi się przypomniało o Bejalu, więc do niego podeszłam.
-Wiesz Bejal...ja...ja dziękuję za zaufanie w czasie wczorajszej akcji.
-Wiedziałem, że dacie sobie radę sami. Przecież latacie, a smok był byt ociężały aby za Wami lecieć. Ledwo chodził. - Wzdygnął się na te słowa. Basior jeszcze o coś się mnie zapytał, ale go nie słuchałam, tylko wbiłam puste spojrzenie w oczy Bejala.
-Verna? Verna?! Co się stało? -Zapytał zaniepokojony. -Spojrzałam świadomie ponownie w jego oczy, i widziałam w nich co dziwniejsze troskę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz