poniedziałek, 25 lutego 2013

(Wataha Zimy) od Aniel

     Słuchając jak Nikita wydziera się na Bejala czułam coraz większą chęć, by ją w tym wspomóc. Miałam go już serdecznie dość. Obserwując zajście między Nim, a Verną czułam się, jakbym była na jej miejscu. Moja miłość do niego też nie należała do najszczęśliwszych, jednak pamiętam też wiele naprawdę cudownych i niezwykłych chwil, w których czułam się przy nim naprawdę kochana i cenna. Nie wiem, czy to dar, czy przekleństwo, ale sprawiał, że przy nim czujesz się kimś wyjątkowym. Nie mogę opuścić wadery. Zwłaszcza, że tak wiele nas łączy.
Owładnęła mną dobrze mi znana determinacja i gdy Nikita skończyła krzyknęłam:
 - Nie ważne co myślicie. Ja idę z Nikitą. Verna jest z nami od zawsze! Nie możemy jej teraz zostawić! Mimo, iż nie za dobrze ją znam, wiem, że ona też by mnie nie zostawiła, jak zresztą żadnego z nas! Cokolwiek mówi ten zapatrzony w siebie kretyn pamiętajcie, że jest jedną z nas.- Podeszłam do Nikity.- Nie będziemy was zmuszać, jeśli nie chcecie, możecie wracać.- Nie musiałam więcej mówić, bo wszystkie wilki podeszły do nas. W tym Bejal.
     Gdy ruszyliśmy za Nikitą, wszyscy byli śmiertelnie cicho. Domyśliliśmy się, że tak właściwie te wszystkie zagadki i zadania, które zleciło nam drzewo było tylko grą. Rzeczywiście były stanowczo zbyt łatwe. Z tego co mówiła siostra Verny, duch, który porwał wilczycę jest inny niż wszystkie i ma dziwne moce. Czułam niepokój, w zasadzie nic nie wiemy o tym świecie, ani o zamieszkujących go istotach.
   Nie wiem ile trwała podróż, jednak w końcu trafiliśmy na ścianę z cierni. Po krótkich poszukiwaniach natrafiliśmy na wejście. Wejście do labiryntu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz