Obudził mnie szelest liści. Byłam w lesie. Po ostatnich wydarzeniach z
duszami nie miałam ochoty wracać do jaskini. Mam gdzieś czy ktoś się o
mnie martwi czy nie. Ale raczej nie. Zawsze trzymam się z boku i wątpię
żeby wszystkie wilki mnie znały. Cały czas nękają mnie myśli o tym
duchu. Ugryźć ducha… Tego jeszcze nie było. Trzeba by komuś o tym
powiedzieć. Ale komu oto jest pytanie. Verny nie ma. Wstałam i cicho
ruszyłam przed siebie. Nagle z krzaków obok usłyszałam coś jakby
parsknięcie. Obrzuciłam krzaki groźnym spojrzeniem. Czemu znowu ja.?
Myślałam. Zawsze to mi się coś przydarzy. Uch.. Odgarnęłam liście
krzaków łapą i cofnęłam się bardziej zaskoczona niż przerażona. W
krzakach siedział mały… Demon.? Gargulec.? Na pewno miał demoniczne
pochodzenie bo w powietrzu dało się wyczuć delikatną woń siarki.
- Ty mnie widzisz.! – Zaskrzeczał stworek.
Starałam się go ignorować. Wiem jak irytujące mogą być duchy, demony czy
czym on tam jest. Odwróciłam się i odeszłam ze wzrokiem utkwionym w
drzewo. Ale on nie poddawał się i dalej za mną szedł. Nie, leciał.
Zachwycał się tym, że w końcu ktoś go widzi i słyszy.
- Nie rozmawiałem z nikim od 400 lat.! – Znowu zapiszczał.
Odwróciłam się i warknęłam na niego potwierdzając tym samym, że go widzę. Sapnęłam zirytowana.
- Dobra. Kim jesteś i czego ode mnie chcesz.? – Powiedziałam warcząc.
- Jestem Xemerius i jestem „duchem” Gargulca. Mogę z Tobą zostać.? Proooosze.!
- Nie.
- Ale ja tak ładnie proszę.!
Nasza kłótnia trwała jeszcze ok. 5 min lecz ostatecznie pozwoliłam mu ze
mną zostać. Ale pod warunkiem, że jeśli powiem cokolwiek ma się tego
słuchać. W końcu jestem typem samotnika. No ale teraz trzeba wrócić i
powiedzieć komuś o moim odkryciu z duchem. Gdy weszłam na polanę było na
niej kilka wilków.
- Ojej.! Jak tu ładnie.! – Zaskrzeczał Xemerius.
- Zamknij się.! – Powiedziałam już trochę łagodniej niż wcześniej.
Kilka wilków spojrzało na mnie jak na wariatkę. Czyli oni go naprawdę nie widzą.? Łał. Moje życie staje się coraz dziwniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz