Dzięki zaklęciu Aoime i Nikicie
czuliśmy się najedzeni. Teraz czas było wyruszać do smoka. Może będzie
przyjazny? Nie wiem czemu, ale wszystko co jest związane z ogniem to wydaje mi
się miłe. Doszliśmy nad jakiś głęboki wąwóz tam podobno był smok. Wszyscy podeszli
bliżej aby coś zobaczyć. Nagle Verna odsunęła się.
- Widziałam ślepia to pewnie tego smoka
- O ja mogę zobaczyć czy to smok mogę proszę- powiedziałam błagalnie.
- No dobrze idź-powiedział Bejal.
Wszyscy delikatnie się
cofnęli, byli przygotowani do ataku.
Podeszłam ostrożnie do wąwozu. Dokładnie się przyglądałam ciemności. Nagle
zobaczyłam ślepia przybliżające się do mnie. To był na pewno smok odsunęłam się
w tył teraz było widać już jego całą głowę
- No i co teraz?- spytała Perrie.
- Spróbuje coś zrobić- powiedziałam.
Podeszłam ostrożnym krokiem
do smoka.
- Widzicie jaki jest słodki co nie maluszku co nie.
- Maluszku? Mejsi lepiej uważaj- powiedziała Verna.
- Och nie przesadzajcie- nagle smok zionoł ogniem udało mi się odskoczyć w
ostatniej chwili
- O matko Mejsi nic ci nie jest?!
- Nie tylko końcówka ogona lekko ucierpiała.
- No dobrze i co teraz?- spytała się Rose.
Smok cały czas obserwował nas uważnie było oczywiste, że w końcu skoczy w naszą
stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz