sobota, 23 lutego 2013

(Wataha Lata) od Kondrakara

Przespałem ranek i spałbym dłużej gdyby nie zbudził mnie jakiś czarny wilk.
-Hej czy wszystko w porządku?-zapytał mnie wilk
-Tak...a może nie...-odpowiedziałem podnosząc lekko głowę trochę przygnębiony, bo miałem sen przypominający walkę dobra ze złem, a naprawdę mojego ojca Strey Harta z czarnymi wilkami.
-Może mogę jakoś pomóc? A tak w ogóle to jestem Killed.- powiedział wilk z dziwnym uśmiechem
-Ja jestem Kondrakar, ale mów mi Kondro.W sumie jestem dość obolały...pomożesz mi dojść do jaskini?-poprosiłem po przedstawieniu się, a Killed pokiwał głową,że tak i pomógł mi wstać i dojść do jaskini. Po drodze zapytał mnie:
- Z jakiej jesteś watahy?
-Jestem z Watahy Lata.
-Jeśli chcesz dołączyć musisz zaczekać parę dni, bo nasza alfa jest w trakcie ważnej misji i nie ma jej z nami.
-Okej.-odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem podobnym do mojej słynnej miny, więc odpowiedziałem właśnie tą miną.
-Jaki mamy podobny do siebie uśmiech.- powiedział zadowolony i jak dotarliśmy pomógł mi usiąść pod drzewem, gdyż tam miałem się o co oprzeć.
-Co się stało, Kondro nic ci nie jest!?-przybiegła zmartwiona Geneza
-Wszystko w porządku, nie martw się kochana to tylko brud od ziemi osiadł się na moim futrze, a ja zasnąłem wczoraj w lesie, po spotkaniu z duszą siostry i nieco źle spałem.-powiedziałem i wadera się uspokoiła.
-Hej, czy my się gdzieś nie widzieliśmy?-zapytała Killeda rzucając mu zdziwione spojrzenie
-Ym... chyba nie...-wyjąkał Killed. Kłamał...widziałem to w jego oczach
-Czy ty przypadkiem nie spadłeś z drzewa na Rapix?-zapytała go znów Geneza widząc że Killed kłamie.
-No dobra masz rację spadłem na nią z drzewa...-mówił zawstydzony Killed
,,Z drzewa?! On chyba powariował ! Przecież wilki powietrza nie wchodzą na drzewa raczej używają skrzydeł".-myślałem i wtedy spojrzałem na skrzydła Killeda. Było zranione, a mi zrobiło się go żal i spytałem:
-Może potrzebujesz pomocy ze skrzydłem?
-Przydało by się...- odpowiedział mi trochę smutny.
-No to chodźmy do Cassy ona powie gdzie znajdziemy medyka, a przy okazji ja rozprostuję kości.- powiedziałem i ruszyliśmy szukać Cassy.
Jednak mimo,że Killeda spotkałem pierwszy raz chyba z dawnej przeszłości mi kogoś przypominał...
a może to jakiś zaginiony z mojej rodziny?
Sam już nie wiem ostatnio tyle się wydarzyło, że czasem głowa mi pęka od pytań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz