czwartek, 21 lutego 2013

(Wataha Lata) od Kondrakara

     Wszystkich odwiedziły dusze rodzin, Deepowi matka się ukazała, Imi to już w ogóle dużo dusz nawiedzało, Vernie też się prawie ciągle pokazywały dusze. Tylko nie mi... jakimś cudem.
Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem moją siostrę Samuraye i matkę Karinę z ojcem Strey Hart... kiedyś ich miałem na co dzień dopóki obcy nie napadli na watahę mojego ojca.
prawie nic nie widziałem z wojny...tylko tyle,że trzy wilki rzuciły się na mojego ojca,potem zasłoniła mnie swoim ciałem Samuray.
      Szedłem przez las wczesnym wieczorem przed wartą i wspominałem swoją rodzinę.
Nagle w dali zaświeciło jakieś światło!
Jestem nieco ciekawski to podszedłem bliżej.
-Siostra? To naprawdę ty Samuraya?-zdziwiłem się na widok Samuray mojej siostry, która wyglądała jak mama ,była czarną wilczycą z białymi paskami na ciele i pięknymi zielonymi oczami.
-Tak to ja Kondro mój mały braciszku jak ty urosłeś!-wzruszała się na mój widok.
-Powiedz jak mogę ci pomóc i co się stało z tatą?-dopytywałem się duszy mojej starszej siostry ,która mnie ocaliła przed śmiercią.
-Nie mogę ci za dużo powiedzieć...z naszym ojcem Strey Hart wszystko w porządku a ty już nam pomogłeś ,a raczej twoim przyjaciołom przy pilnowaniu portalu,są już blisko rozwiązania ostatniej zagadki od ,,drzewa życia,, i wkrótce wrócą do ciebie Verna i jej podopieczni.
-Co to jest drzewo życia?Powiedz mi Samuray...-dopytywałem się siostry,ale ona nic więcej nie powiedziała oprócz słów:
-Muszę iść...Opiekuj się swoją przyjaciółką Genezą i pilnuj aby nikt się nie dostał do portalu. I nie martw się zawsze będziemy z tobą...!-wypowiedziała dusza mojej siostry i powoli wyparowując znikała mi z oczu powtarzając ,,Zawsze będziemy z tobą...,,
-Zaczekaj! Nie odchodź proszę! Samuray chce poznać prawdę! Co się stało w dniu waszej śmierci i kto wam to zrobił...???-krzyczałem ze łzami w oczach ,ale na marne Samuray moja siostra... znikła.
-Zaczekaj i powiedz choć to...- ledwo mówiłem lecz nikogo już nie było w pobliżu,upadłem na ziemię...zostałem znów sam na sam ze sobą ,zapłakany po raz pierwszy od czterech lat...
Płakałem przez całą noc.Nawet nie przyszedłem na wartę nocną Geneza była tam sama beze mnie...
...a ja leżałem bezwładnie na ziemi myśląc co się mogło wydarzyć tamtej nocy gdy zostałem sam bez nikogo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz