W zasadzie to wszystko wydawało się dziwne. Gdy zebraliśmy się na terenie Watahy Wiosny nawet nie przypuszczałam, że dowiem się czegoś takiego, ale gdy padło pytanie kto idzie musiałam się zgłosić, nie mogłam pozwolić, by członkowie mojego stada tak się narażali, mimo, iż wierzyłam w nich, nie chciałam tak ryzykować. Choć byłam niepewna, nie bałam się, gdy nadszedł czas, by wyruszyć. Miałam ze sobą kwiat lodowej róży z Jaskini Białych Róż. To miejsce zawsze mnie chroniła, dlatego chciałam mieć przy sobie jego część, po za tym, w razie, gdyby ktoś został poważnie ranny dzięki niej bez problemu go wyleczę.
Będąc na miejscu zauważyłam, że wszyscy byli spięci, w tym także ja. Nie wiadomo, co nas tam czeka, jednak wiedziałam, że żadne nas nie ma zamiaru się wycofać. Tu nie chodziło tylko o nas, jeżeli te dusze naprawdę potrzebują pomocy, musimy zrobić wszystko by im ją dać. Dlatego nawet na chwilę się nie zawahałam, gdy skoczyliśmy do ciemnej otchłani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz