poniedziałek, 18 lutego 2013

(Wataha Mroku) - od Mortic'a


Nie dało rady wyrwać się drzewu. Wpakował mnie do siebie, dosłownie. Prócz tego omal nie oberwałem ogniem. Sun i Diana próbowały podpalić drzewo ale wyglądało na to że go to tylko łaskotało. Było tu ślisko i mokro. Brr...
- Więc, czemu nas złapało? - zapytała Diana po namyśle.
- Jak to powiedziało Drzewo? Bo nie pomagaliśmy? - odpowiedziałem. - ale teraz to nie ważne, musimy tutaj siedzieć póki reszta nie znajdzie wszystkich amuletów. Mają już dwa. - dokończyłem w samą porę bo drzewo się odezwało:
- Ja? Hmm… może i dużo, może i mało… myślicie, że będę wam mówił wszystko? – spojrzeliśmy po sobie, po chwili – coście tacy w gorącej wodzie kompani? Pazur Smoka powiadacie… To jest kolejna zagadka. Widzicie ten wąwozów? Jest przeogromny.
chwila ciszy.
- Jaskinia? Chyba sobie żartujesz, Smok by się nie zmieścił w takiej jaskini. –drzewo najwyraźniej miało ubaw – To jest coś gorszego na dnie wąwozu, może w wodzie, może nad wodą. Nikt tego nie wie. Nawet ktoś tak stary i chytry jak ja. - ucichło. nic więcej nie powiedziało.
- Hej! Bejal! Verna! Słyszycie nas! - Diana zaczęła krzyczeć, ja miałem wysoki głos więc głęboko zawyłem.
- To na nic! Za chwilę uszy mi pękną! Skoro my nie słyszymy ich to oni na pewno nie słyszą nas! - wydarła się Sun.
Eh ma rację.
- Robią postępy... ciekawe co ich tam czeka? - powiedziałem.
- Ja się też martwię tym że nie ma nic do żarcia! - powiedziała ze złością Sunshine.
- Fakt... oni pewnie też padają z głodu. - odpowiedziała druga wadera Ognia.
                Położyliśmy się na dnie pnia i czekaliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz