piątek, 15 lutego 2013

(Wataha Zimy) -od Avalon

                Tak dużo działo się ostatnio... A ja przejmowałam się tylko Wojną i groźbą ze strony Bejala. Ale i tak nigdy się nie bałam. Dziś za to spacerowałam sobie po terytorium watahy Mroku. Podziwiałam różne widoki. Po dwóch godzinach biegania doszłam do dużej polany. Wiatr szalał tu nie miłosiernie, a jeszcze gorsze były błyskawice które temu towarzyszyły. Postanowiłam to sprawdzić byłam w połowie polany gdy omal nie wpadłam do dziury. Zatrzymały mnie ciche jęki, szepty i wołania mojego imienia. Nastawiłam uszy. Nic nie czułam, tylko słyszałam. Te głosy... dwa głosy... męski wysoki, damski delikatny, cichy... Gdzie ja je już słyszałam? Nad moją głową wciąż szalały pioruny, rozglądałam się... dziwne że nikt jeszcze nie biegnie tego sprawdzić... nim się obejrzałam dziura rozbłysła. Czułam jak mnie te dwa głosy wołają... zachęcają bym dołączyła... Nagle przed oczami, w dziurze zobaczyłam... siebie... tuliły mnie dwa wilki. Duży, czarny basior i śnieżnobiała wadera. Nagle wszystko zniknęło i stał nade mną czarny samiec.
 - Wszystko w porządku? - słyszałam go jak by przez mgłę. Wołania z dziury były coraz mocniejsze. Czułam się jak opętana. Szybko odepchnęłam z siebie obcego mi i ruszyłam biegiem do dziury. Czułam jego oddech na karku. Nie! Dobrze wiedziałam kto mnie woła... rodzice, rodzina! Muszę się z nimi spotkać! Od zawsze to było moim marzeniem! Zatrzymałam się gwałtownie przed dziurą, samiec był kilka metrów za mną. Nie czekając dłużej wskoczyłam do dziury... poczułam się inaczej.... jak bym leciała. Wylądowałam na czymś miękkim. Wszystko było w kwiatach... drzewach…. Wiał przyjemny wiatr z dużego jeziora,  wokół którego skakały inne wilki. Ktoś do mnie podszedł. Duża wilczyca z białym, oblepionym śniegiem i soplami futrem odezwała się:
 - Witaj Avalon w Wodnej Krainie. - jej głos odbił się echem. Nic nie powiedziałam. Wpatrywałam się w nią.
- To znaczy że to jest "niebo" ? - spytałam po chwili. Kiwnęła przecząco  głową - czy są tu też moi rodzice? - zapytałam... nie widziałam ich.
 - Rodzice? Nie sądzę, bynajmniej mogli odejść do krainy Iluzji.
 - Szkoda... - znów powiedziałam. W następnej chwili nieznajoma przedstawiła się jako Bogini Watahy Zimy.


               Opowiedziała mi wszystko o tej niebiańskiej krainie. A ja rozmyślałam już tylko żeby godnie zrobili coś z moim ciałem. W jaskini pośmiertnej miała nawet lustro w którym mogłam przeglądać historie z Dangerous Wolf. Patrzyłam jak nieznajomy biegł szybko przez polanę. Pewnie chciał kogoś powiadomić o moim czynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz