poniedziałek, 18 lutego 2013

(Wataha Lata) Od Nikity

Mimo mojego złego samopoczucia, nikomu o tym nie powiedziałam, bo się uparłam aby aktywnie uczestniczyć w wyprawie. W każdym razie, kiedy zobaczyłam smoka, nagle zapragnęłam być razem z Sun i Morticiem w ,,Drzewie". Tylko ja go zobaczyłam, ze względu na to, że resztę oślepił ogień. Miałam wrażenie, że go nie pokonamy, wielkie miliard kilogramów złożonych ze swoich ofiar. Żołądek podszedł mi do gardła, mimowolnie zerknęłam jeszcze raz, smok ugiął tylne nogi i przyszykował się do skoku. Mieliśmy, może pięć sekund, nim zaatakuje, to było już jasne. ,,Długo żyłam" pomyślałam z ironią, ach gdyby tak zwolnić czas... Czas? Pomysł klarował mi się w głowie, ale nie miałam czasu nad tym myśleć. Odepchnęłam Vernę i Aoimię, które stały przede mną i pobiegłam do Mejsi, bez wątpienia to na nią zasadzał się smok. Odepchnęłam ją i sama uleciałam w bok, mimo, że udało mi się ominąć główny strumień, to i tak żar opalił mi plecy. Jęknęłam. Najpierw woda teraz ogień. Przesada! Odwróciłam się do reszty i zauważyłam, że się przegrupowali. Aniel osłaniała wszystkich wodą przed ogniem,  Dobra taktyka, lecz przecież wciąż musieli zdobyć pazur. Od samego smoka bił taki żar, że mogły to zrobić tylko wilki nieodporne na ogień, no i jeszcze jedno pytanie?  Jak to zrobić, ech, dlaczego zadania muszą być takie trudne, nie mogłoby to być czasem śpiewanie piosenek, lub tańczenie w rytm muzyki hawajskiej? Na pewno byłoby to przyjemniejsze, od smoków plujących ogniem. Co za życie...
-Bejal, Mejsi! Nie macie jakiś pomysłów, oprócz ginięcia z godnością?- Krzyknęłam.- To wasz żywioł.
-Może jakaś przepowiednia? Wskazówka?- Zaproponowała Mejsi.
No nie no, nie lubiłam tego. Wolałabym już rozerwać smoka gołymi łapami, ale nie jestem, aż taka głupia, żeby to robić, chyba.
-Znajdźcie mi bezpieczne miejsce. Inaczej zostanę grillowaną przystawką dla tego smoka.- Odkrzyknęłam.
Rzuciłam się gwałtownie w tył, mijając pazury atakującej ,, wielkiej jaszczurki" o milimetry. Po chwili udało mi się zaszyć w roślinności. Dobra strona? Smok o mnie na razie zapomniał. Zła? Przypomniał sobie o pozostałych.
Szybko skupiłam się i zamknęłam oczy. Tym razem na szczęście, obyło się bez tracenia przytomności, w sensie, że nie byłam świadoma tego co się wokół mnie dzieje.
,,Synu ognia i córo żaru,
Nie miejcie do mnie żalu,
Tego pokonać się łatwo nie da,
Uciekając zdobyć to trzeba"
Zrozumiałam tylko, że zniszczenie smoka, jest dla nas niemożliwe.
Wykrzyczałam to co usłyszałam, po czym dodałam:
-Mejsi, Bejal, musicie unikami wydobyć mu ten magiczny pazur. Ma go na prawej łapie.
             Poczułam, że zaczyna tracić świadomość, byłam już zbyt zmęczona użyczaniem swojego ciała duchom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz