środa, 20 lutego 2013

(Wataha Lata) od Kondrakara

      Zapowiadało się spokojne popołudnie w Dangerous Wolf.
Coraz mniej dusz prosiło o pomoc, więc to był znak,że Vernie ,Bejalowi i reszcie wilków się powiodła w części misja i wkrótce wrócą.
Dużo osób miało jakieś inne zajęcie niż wylegiwanie na słońcu po obiedzie i drzemka. Ja grałem z Genezą w wyścigi, MonstersDream przejął obowiązek Verny i pilnował nas wszystkich ,Deep szybował w chmurach, Lucy obserwowała owady w krzakach ze Scythe ,którego z trudem namówiła na to lecz się zgodził po krótkim rozmyślaniu i Lucy opowiadała mu o różnych gatunkach owadów co go chyba zainteresowało...
  Niark śledził wzrokiem jak się ścigam z Genezą i nam sędziował,ale to chyba jasne kto wygrał... ona zawsze jest szybsza niż ja.
-Gratuluję zwycięstwa po raz 50!-mówił znów Niark Genezie.
-Jak ty to robisz,że jesteś taka szybka???,,---zapytałem jej.
-Ma się tą szybkość...po prostu mam to od urodzenia,,---powiedziała i poszła się napić wody,a ja podszedłem do Lucy i z zachwytem tak jak i Scythe słuchałem jak opowiada ciekawostki o każdym zauważonym owadzie.
-O! zobacz tam Scythe ten motyl ma dwa inne skrzydła!? -zaczęła się zachwycać Lucy.
-Rzeczywiście ma dwa inne skrzydła to nie jest zwykły motyl!-zachwycał się i Scythe u, którego
pierwszy raz widziałem takie zainteresowanie.
-Podobno takie motyle symbolizują same szczęście i spełniają marzenia...-wtrąciłem się i zauważyłem ,że motyl wleciał na głowę Lucy.
-Pomyśl życzenie to ci się spełni ,motyl ujrzał w tobie kwiat,więc to dobry znak-powiedziałem jej z uśmiechem.
-Hm...chcę aby wszyscy wrócili cali i zdrowi z wyprawy do portalu i aby znów zapanował pokój i szczęście w krainie Dangerous Wolf!-powiedziała z nadzieją Lucy i motyl odleciał.
-Dziękuję ci Lucy,że mnie namówiłaś na obserwację owadów, od dziecka się tak dobrze nie bawiłem jak dziś. -powiedział Scythe z wielkim uśmiechem do Lucy i poszedł się położyć przy jaskini pod drzewem. Przyznaję ,że on jest tajemniczy,poważny i niechętny do zabawy,ale dziś naprawdę inaczej się zachowywał przy Lucy,wyglądali jak rodzina,szczęśliwa rodzina i on się pierwszy raz do kogoś tak uśmiechnął od kiedy doszedł do watahy,nawet do Aoime się tak nie uśmiechał mimo,że znają się bardzo długo, a Lucy...przecież ta wadera nie zna go za dobrze a on się do niej właśnie uśmiechnął tak bardzo szczęśliwy.Zamyśliłem się tą sprawą ,ale Lucy mi przerwała i zapytała
-Kondro,a czy moje życzenie się naprawdę spełni?
 -Musisz uwierzyć, że się spełnią twoje prośby.Ja wierzę ,że tak, bo mój pradziadek jak jeszcze byłem mały przeżył podobna historię z takim motylem i mi ją opowiedział stąd znam historie motyla-odpowiedziałem jej z uśmiechem i poszedłem położyć się obok Genezy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz