„Auuu, moja głowa” pomyślałem, odzyskując przytomność. Zorientowałem się, że leżę obok drzewa.
Haha to ty mi przeszkodziłeś w locie – Parsknąłem na drzewo ze śmiechem. – Kiedyś Ci się odwdzięczę.
Popatrzyłem dookoła. Nie były mi to znane tereny. Nie przejmowałem się tym, nie jeden raz błądziłem po lasach i puszczach a potem wracałem… i jak zawsze obrywałem od najbliższych za nieposłuszeństwo. Las był duży, piękny i ogólnie wyglądał sympatycznie. Po paru minutach zwiedzania, usłyszałem głosy. Schowałem się za drzewem. Zobaczyłem trzy wadery kroczące w moją stronę. Z tego co usłyszałem jedna miała na imię Rapix, druga Geneza a reszta… nie usłyszałem, mała pszczoła przeszkodziła mi w podsłuchiwaniu. Chciałem odlecieć, aby mnie nie zauważyły ale się nie udało, skrzydło mnie okropnie bolało. Gdy zerknąłem na nie, było troszkę w opłakanym stanie… trudno. Wskoczyłem na drzewo z szybkością wiewiórki i czekałem aż przejdą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz