poniedziałek, 18 lutego 2013

(Wataha Wiosny) -od Sunshine

- Halo? Sun, nic ci nie jest? – usłyszałam znajomy głos, ale z początku nie rozpoznałam czyj
- Nic mi nie jest, ale co się stało? – dopiero otworzyłam oczy, zauważyła stojącą nade mną Dianę.
- Drzewo nieźle ciebie uderzyło.
- Ono nas uwięziło?
            Wadera tylko pokiwała potwierdzająco głową, a ja wstałam. Byłyśmy w gigantycznym pomieszczeniu, w środku drzewa. Nikogo oprócz nas tam nie było. Czyli chyba tylko nas drzewo porwało, chcąc się upewnić, zapytałam:
- Jest ktoś jeszcze uwięziony?
- Nie.
- A od ilu dni tutaj jesteśmy?
- Tutaj nie ma dni i nocy, jesteśmy przecież w podziemiu.
- Zapomniałam. Idziemy poszukać wyjścia?
- Nie ma, szukałam kiedy spałaś.
                Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, ale nie było tam widać żadnego wyjścia. Z zewnątrz nie było słychać żadnych dźwięków. Może nigdy stąd się nie wydostaniemy. Nagle całe pomieszczenie zaczęło się trząść, jakby było trzęsienie ziemi. Usłyszałam tylko głos Diany:
- Co się dzieje?
- Nie wiem – odpowiedziałam.
                I wtedy ściana  z naprzeciwka zaczęła się jakby otwierać. Szybko tam pobiegłam, zauważyłam tylko, że drzewo zaczynało ,,porywać” kolejną osobę, Mortic’a z watahy Mroku. Próbowałyśmy z Dianą jakoś powstrzymać drzewo ogniem, ale na próżno. Drzewo tylko miało z tego ubaw, ale też czułam jakby pobierało z tego moce. Gdy samiec do nas dołączył, usiedliśmy, bez odezwania się do siebie ani słowem. Po chwili zastanowienia, pierwsza odezwała się Diana:
- Więc, czemu nas złapało?
- Jak to powiedziało Drzewo? Bo nie pomagaliśmy? – odpowiedział Mortic -ale teraz to nie ważne, musimy tutaj siedzieć póki reszta nie znajdzie wszystkich amuletów. Mają już dwa.
Po jego słowach usłyszeliśmy inny głos, możliwe że drzewa.
- Ja? Hmm… może i dużo, może i mało… myślicie, że będę wam mówił wszystko? Coście tacy w gorącej wodzie kompani? Pazur Smoka powiadacie… To jest kolejna zagadka. Widzicie ten wąwóz? Jest przeogromny.
Chwila ciszy.
- Jaskinia? Chyba sobie żartujesz, Smok by się nie zmieścił w takiej jaskini. –drzewo najwyraźniej miało ubaw – To jest coś gorszego na dnie wąwozu, może w wodzie, może nad wodą. Nikt tego nie wie. Nawet ktoś tak stary i chytry jak ja.
- Hej! Bejal! Verna! Słyszycie nas! – krzyknęła Diana
- To na nic!- krzyknęłam, aby Diana mnie usłyszała – Za chwilę uszy mi pękną! Skoro my ich nie słyszymy, to oni na pewno nie słyszą nas!
- Robią postępy. Ciekawe co ich tam czeka- powiedział Mortic.
- Ja się też martwię tym, że nie ma nic do żarcia! – powiedziałam ze złością.
- Fakt... oni pewnie też padają z głodu. – odpowiedziała Diana.
              Położyliśmy się i czekaliśmy, a ja próbowałam coś wymyśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz