Za nami trudny dzień... Jeżeli czas tutaj płynie, bo miałam wrażenie, że stoi w miejscu. Nie było żadnego znaku, ile czasu minęło. Niebo zmieniało kolor tak nagle, żadnych przejść ze ślicznego, niebiańskiego, pudrowego różu po błękitny, a na koniec czerwony. Nic. Albo był dzień, albo noc.
Nie widziałam też słońca. Było jasno, ale światło dobiegało zewsząd, nie z jednego punktu, jak u nas.
To było przerażające.
Drzewo Życia okazało się niezłym draniem. (Właśnie, jakiej było płci? Czy drzewa mogą mieć płeć? Uh.)
Podczas wykonywania pierwszego zadania, zabrało Dianę i Sunshine, gdyż te nie 'pomagały'.
Pierwszym zadaniem, było odnalezienie Skrzydeł Magicznej Ważki.
W tym zadaniu liczył się słuch. Verna poprawnie odnalazła Ważkę.
Następnym zadaniem była Syrenia Łuska.
Syreny.. Syreny.. Syreny...
To nie te, co wabią śpiewem? Śmiertelny śpiew, który wiedzie cię na pewną śmierć. Przeżyłam wiele ich ataków, moi rodacy ginęli, pozbawieni jakiejkolwiek woli...
Najgorsze było to, że wilki mają doskonały słuch.
Syreny, woda. Musieliśmy szukać wody. Tylko jakiej?
Tego się nie dowiemy, musimy iść spać. Dosyć wrażeń na jeden niby dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz