Grupa poszukiwawcza wyruszyła. Mam nadzieję, że nikomu nic się nie stanie. Dotarły do mnie pogłoski, że Avalon skoczyła do Portalu Umarłych Dusz… Uch. Źle się dzieje w naszej watasze. Nawet wilki, które nie mają parapsychicznych zdolności widzą duchy. Nie przerażało mnie to zbytnio gdyż sama umiem z nimi rozmawiać. Kilka razy miałam okazję rozmawiać z moim ojcem. Był Alfą w mojej byłej watasze. Lecz wojna wszystko zmieniła. Większość zginęła. Spacerowałam zagłębiając się w myśli. Kątem oka zobaczyłam ruch. Zastrzegłam uszami i nasłuchiwałam. Weszłam w krzaki i zobaczyłam Naili. Z początku jej nie poznałam. Ale po chwili przypomniałam sobie, że to Alfa Mroku.
- Hej. – Przywitałam się.
- Cześć. – Odpowiedziała z uśmiechem. – Przejdźmy się.
Zgodziłam się. Spacerowałyśmy razem ok. 2 godzin. Poznałyśmy się itp. Stwierdziłyśmy, że trzeba by coś przekąsić. Zapolowałyśmy na wielką łanię. Ze smakiem zjadłyśmy ją na miejscu. Pod wieczór coś mnie zaniepokoiło. Nie wiem co. Przeprosiłam wilczycę i odeszłam. Mój węch zaprowadził mnie nad Nieme Wzgórza. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Nagle usłyszałam szept. Nikogo nie było w pobliżu. Wiedziałam to. Po chwili do pierwszego głosu dołączyły kolejne. Były ciche lecz natarczywe. Mówiły coś o przejściu. Zrozumiałam, że mam do czynienia z duchami. Mimo, że nie było ich widać czułam je. Głosy stały się głośniejsze i nie do wytrzymania.
- Zamknijcie się wszyscy.! – Warknęłam ze złością.
Puściłam się biegiem i nie wiedząc, kiedy znalazłam się pod jaskinią Watahy Lata. Weszłam do środka i położyłam się w najciemniejszym kącie. Czas wykorzystać ciemne futro aby „zniknąć” na jakiś czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz