Podsumowując jedyne co zrobiłam jeśli chodzi o sprawy miłosne Aoime i Verny, to tylko namieszałam, lecz JA po prostu nie potrafię sobie poradzić w czymś takim, dla mnie miłość to najzwyklejsza czarna magia i tyle. Bezsens, teraz miałam na karku obrażoną siostrę, ale nie sądziłam, że może posunąć się do czegoś takiego, czysto teoretycznie powinnam się na nią obrazić, ale nie potrafiłam.
Kiedy zobaczyłam Rose, kamień spadł mi z serca, nareszcie mogłam zająć moje myśli zadaniem, a nie tą bezsensowną paplaniną miłosną, jedno jest pewne nigdy w nikim się nie zakocham, to jest zbyt kłopotliwe...
-Powinniśmy iść do tego posępnego lasu.- Nikt nie wydawał się tym zachwycony, ja chyba najmniej.
W tym samym momencie zobaczyłam Vernę idącą spokojnym krokiem, była naprawdę opanowana, miałam wrażenie, że nie była sobą. Kiedy podniosłam głowę, widziałam w tych oczach obojętność i pustkę. Nic jej już nie obchodziło, co szczerze mówiąc mi się niezbyt spodobało, podeszłam niby obojętnie do Aoime i zasłoniłam ją przed wzrokiem siostry. Wilczyca cicho zaprotestowała.
-Nie musisz, poradzę sobie.
-Uwierz mi, że nie odpuszczę ci tej ochrony, widzę to w jej pysku, no i po jej myślach, odrobinę, są spokojne, zbyt spokojne, jakby ta sprawa, ani straty jakie będzie musiała ponieść ona, lub inni jej nie obchodziło. Wierzysz mi?
Milczała, aż stało się jasne, że nie ma ochoty rozmawiać na ten temat.
Wracając do tematu, Rose opowiadała nam czego dowiedziała się od drzewa, zauważyłam również, że pozornie nikt nie zauważył ,,przemiany" Verny. Jak usłyszałam, że nie można cienia złapać w ręce, to pomyślałam: ,,Może cień trzeba złapać w cień?". Zanim się spostrzegłam w tym lesie zgubiłam resztę, może nawet nie zauważyli mojego braku. Z braku pomysłu szłam po prostu przed siebie, aż natrafiłam na jakąś polankę w środku tej puszczy.
Rozpaliłam ognisko i położyłam się przy nim, mimo wszystko wiedziałam, że nie zasnę, byłam zbyt przerażona, a moje poczynania obserwowało z tuzin par oczu. Kiedy zamknęłam oczy na minutę i otworzyłam je ponownie, stały pochylone nade mną, jednak cofnęły się kiedy je otworzyłam, nie chciałam sobie wyobrażać co by się stało, gdybym przez przypadek zasnęła, nie, to było zbyt straszne, żeby o tym myśleć. Skończyło się na tym, że czuwałam całą noc bez nawet minuty snu. Czekałam na pomoc,, wiedziałam, że nie warto ryzykować zgubienie się tutaj, bo mogłoby się chodzić w kółko, nawet o tym nie wiedząc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz